Słuchałam opowieści Sary z wielkim niedowierzaniem. Ona i Villa? Do tego zdradziła z nim Ikera? Nie mogłam w to uwierzyć, nie chciałam w to uwierzyć. To było nierealne. Pare razy uszczypnęłam się w nadgarstek, ale to jednak nic nie dało, to dalej była ta okropna rzeczywistość.
-Sara, ale jak to? Dlaczego?
-Boże Laura, nie zadawaj mi takich pytań. Nie ma o czym rozmawiać.
-Oj uwierz mi, że jest.
-Ja naprawdę nie chciałam, to był chwilowy impuls, przypływ emocji.
-Jakich emocji? Twój chłopak wygrał wtedy mistrzostwa świata, dlatego go zdradziłaś? Nawet mnie nie rozśmieszaj.
-Nie dlatego, znaczy...po części. Ja czułam się źle, taka roztargniona, on na pierwszym miejscu stawiał piłkę. Teraz wiem, że jest inaczej, ale wtedy...
-Wtedy co? Nie mogłaś do mnie zadzwonić, tylko poleciałaś się pocieszyć do Villi?
-Nie, to nie ja. On to wszystko zainicjował.
-O tak, biedna Sarcia, nie potrafiła odmówić.
-Lena, to nie tak.
-Boże Sara, jak ja mam z tym żyć? Świadomość, że o tym wiem a Iker nie, jest straszna, jak mam spojrzeć mu w oczy? Nie będę potrafiła.
-To nie patrz.
-Tak? Wielki dzięki za radę. Skończyłyśmy? Bo jeśli tak to możesz już iść.
-Lena, a co z nami?
-Muszę sobie to wszystko poukładać.
-Jak będziesz gotowa, to po prostu przyjedź, zadzwoń cokolwiek....proszę-powiedziała smutno.
-Mhm-parsknęłam nie miło-Dobranoc Sara.
-Pa.
Nie mogłam już tego wytrzymać, chciałam się pogodzić, naprawdę chciałam, ale to co usłyszałam totalnie wytrąciło mnie z równowagi. Chciałam mieć jeden problem na głowie mniej, mam jeden więcej. Cudownie. Wkurzyłam się, wsiadłam w samochód i pojechałam do sklepu po coś słodkiego, żebym mogła przegryźć co nieco podczas jakiegoś smutnego, żałosnego filmu.
Błądziłam po supermarkecie, jak kilkuletnie dziecko szukające swojej mamusi, a kiedy stanęłam przed półką z czipsami, byłam totalnie nie zdecydowana i nie wiedziałam który smak wybrać.
-Może ser-cebula?-usłyszałam za plecami głos.
Przestraszona szybko odwróciłam się a widok jaki zastałam przeraził mnie jeszcze bardziej.
-Cris? A co ty tu robisz?
-Boże wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha, aż tak źle wyglądam?-zaśmiał się.
-Nie coś ty, po prostu nie spodziewałam się ciebie tutaj o tej porze-powiedziałam speszona i strzeliłam lekkiego buraka.
-Nie zdecydowana?-zapytał posyłając ten jego szczery uśmieszek.
-Szczerze? Nie za bardzo, ale skoro mówisz, że ser-cebula to ser-cebula na dzisiaj. Tylko może 3 paczki......na zapas-szybko dodałam kiedy popatrzył na mnie jak na wariatkę.
-Jasne-zaśmiał się-na poprawę humoru? Nie wyglądasz za dobrze.
-Ciężki wieczór, można tak powiedzieć.
-Chodź do kasy-powiedział obejmując mnie ramieniem, przy czym czułam się nie bardzo komfortowo.
Ja kupiłam zapas czipsów, a Cris same napoje, co trochę mnie zdziwiło.
-Wiesz nie chcę być nachalny, bo jesteś nie w humorze, ale może masz ochotę na towarzystwo podczas filmu?-spytał. Nie dowierzałam własnym uszom, przesłyszało mi się, czy co?
-Jasne, towarzystwo zawsze się przyda. A Irina?
-Wyjechała już do pracy, jestem sam. To co, u mnie czy u ciebie?
-Zapraszam do mnie-powiedziałam śmiało i lekko się uśmiechnęłam.
Drogę do domu spędziliśmy w kompletnej ciszy, trochę mnie to przerażało.
Wchodząc do domu, wskazałam mu drogę do salonu, a sama skierowałam się w stronę kuchni. Wyciągnęłam dwa piwa i przesypałam czipsy do miski. Upewniając się, że Crisa nie ma w pobliżu szybko sięgnęłam po telefon i wysłałam Callettiemu wiadomość o treści podobnej do "jaskfhakjsghakjfhakjfhakjhf Crsitiano. film. u mnie w domu" z czego pewnie raczej niczego nie zrozumiał, ale nie szkodzi. Wzięłam głęboki wdech żeby się uspokoić i pewnym krokiem weszłam do salonu, gdzie zastałam Crisa przeglądającego różne płytki DVD.
-Masz tu sporo ciekawych rzeczy, nawet nasze mecze, na DVD?-zaśmiał się-jesteś maniaczką?
-Spadaj, wcale nie!-powiedziałam dając mu kuksańca w bok.
-Oglądasz nas wieczorami, żeby potem mieć fajne sny?-zaśmiał się znowu.
-Zależy co masz namyśli mówiąc "fajne"-odpowiedziałam przemądrzale.
-Ty już dobrze wiesz co.
-Świntuch!-krzyknęłam podając mu butelkę. -To co oglądamy? Widziałam na twitterze, że pisałeś coś o "Men of steel", ponoć fajne-zasugerowałam.
-Włączaj-uśmiechnął się.
Perspektywa oglądania Supermana z Crisem brzmiała mniej zachęcająco niż perspektywa gorącego seksu z nim, ale to zawsze coś. Cieszyłam się.
Po filmie dużo rozmawialiśmy, pytał o Busiego i ten cholerny pocałunek Arbeloi na parkingu w Valdebebas ale stwierdziłam, że opowiem mu całą historię a on słuchał jak małe dziecko któremu mamusia właśnie czyta bajkę na dobranoc. Jose też troszkę obgadaliśmy i było mi jakoś lżej. Lżej, że w końcu z kimś szczerze porozmawiałam, dostałam wsparcie. W końcu nie czułam się samotnie. Nigdy bym się nie spodziewała, że to właśnie od niego tą pomoc dostanę. Nagle Cris zszedł na temat tamtej nocy, na jego urodzinach, ale kiedy zobaczył moje zażenowanie całą tą sytuacją szybko zmienił tok rozmowy.
-Mogę zobaczyć twój pokój?-zapytał. To pytanie trochę mnie zaskoczyło, no ale skoro taka była jego prośba.
-Jasne, chodź na górę.
Podążył za mną kręconymi schodkami w górę.
-To mój pokój-zaśmiałam się i rozłożyłam ręce jakbym go witała w jakimś pałacu co najmniej.
Usiedliśmy na podłodze, na puszystym dywanie, gadaliśmy, śmialiśmy się, przeglądaliśmy stare zdjęcia, słuchaliśmy muzyki, piliśmy wino i nawet nie wiedzieliśmy kiedy zrobiło się tak bardzo późno.
-Przytulnie tu-powiedział siadając na łóżku na ktorym zaraz rozłożył się jak na swoim.
-Powiedzmy-dodałam śmiejąc się-to jest mój pokój, mój świat, tutaj robię wszystko.
-Wszystko?-zapytał jeszcze raz.
-Tak, wszystko. To dziwne?
Cris podszedł do mnie, chwycił mnie za biodra i przysunął do siebie.
-A takie rzeczy też?-zapytał czule mnie całując.
Chciałam mu odpowiedzieć, ale nawet nie dopuścił mnie do słowa, cały czas mnie całował, a ja nie mogłam mu się oprzeć i oddałam się chwili.
***
Rano obudziłam się bardzo wcześnie, przetarłam oczy, odwróciłam się i wtedy zobaczyłam Cristiano obok mnie. Śpiącego Cristiano, bez koszulki. Mega się przeraziłam. Nie miałam pojęcia co się stało, byłam w szoku. Dopiero po chwili spojrzałam na siebie, leżącą obok niego, bez niczego, okryta tylko tą jedną kołdrą. Dopiero kiedy po chwili odetchnęłam, zaczęły wracać do mnie wspomnienia wczorajszej nocy.
Cześć. :) Taki rozdział, na początek naszego "reunited" hahha, bardzo przepraszam za moją nieobecność, ale była ona spowodowana problemami w szkole, sami wiecie to całe poprawianie ocen, wyciąganie zagrożeń etc. a, że u mnie ze szkołą nie najlepiej, to trochę mi to zajęło, naprawdę bardzo przepraszam, mam nadzieję, że trochę zrehabilitowałam się tym o to co wyżej napisałam. :)
1 lipca wyjeżdżam na obóz, ale z tego co widziałam to ma być tam internet, więc moja kolejne absencja myślę, że nie będzie długa, bynajmniej postaram się żeby tak było.
Komentarze jak zwykle mile widziane!
Buziaki :*
Jeju wkońcu mam nadzieję że kolejne rozdziały będę pojawiały się częściej
OdpowiedzUsuńNie opuszczaj Nas ! :D Uwielbiaaam Twojego bloga ! Pisz, pisz i nie przestawaj :D Rozdział baardzo ciekawy, a taki krótki ;) Czekam z niecierpliwością na kolejny ;) Miłych wakacji ;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że tak skończy się ten wieczór. ; )
OdpowiedzUsuńKurczę, Sara mnie wkurzyła, bo zdradziła Ikera, a teraz całą winę zwala na Davida.
Nie mam pojęcia, co będzie dalej, więc czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. Pozdrawiam. ; *
Czeeeekam i czeeeekam a tu nic ... ;( Dodawaj następny ! ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ! : 3
OdpowiedzUsuń+ zapraszam na prolog : http://el-amor-es-la-poesia-de-los-sentidos.blogspot.com/