środa, 8 maja 2013

12.

Rano obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Cholera, kto o tej porze?-pomyślałam. Spojrzałam na iPhona którego jasny wyświetlacz raził mnie w oczy. Kiedy ujrzałam "Sara" od razu wyciszyłam i rzuciłam telefonem w kąt.  Jezus czy ona nie rozumie tego, że ja nie mam zamiaru z nią rozmawiać? Od samego rana musiała popsuć mi humor, dziękuję jej bardzo. Wkurzona włożyłam stopy w puszyste papcie i zeszłam do kuchni. Siedziałam przy stole, w domu było pusto i głucho. Zatęskniłam za Jose. Tak bardzo mi go brakowało. Podeszłam do kredensu i włączyłam radio, bo ta cisza zaczęła mnie trochę przerażać. Zjadłam płatki i stawiając wodę na herbatę, poszłam szybko do pokoju po telefon. Szybko wykręciłam numer brata. 
-Halo?-usłyszałam głos Jose w słuchawce, ale nie miałam odwagi odpowiedzieć, miałam do niego żal, byłam na niego bardzo zła, chciałam tylko usłyszeć jego głos. 
-Halo?-powtórzył-Laura?
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stolik. Chcę, żeby on już wrócił, żebyśmy sobie twarzą w twarz wszystko wyjaśnili. 
Myśl, że zaraz muszę jechać do Valdebebas tylko mnie dobiła, do tego zdałam sobie sprawę, że to ostatni dzień Barcelony spędzony tutaj, a ja wcale nie byłam gotowa na pożegnanie z Busquetsem. 
Poszłam na górę i szybko wybrałam jakieś ubranie. Do krótkich jeansowych spodenek włożyłam białą koszulę na ramiączkach a na to zarzuciłam czerwoną marynarkę (klik) . Chwyciłam torebkę i ruszyłam do pracy. 

                                                                                 ***

Wysiadłam z samochodu i kiedy zobaczyłam, że obok mnie auto właśnie parkuje Cristiano szybko przyspieszyłam kroku. Już w holu zatrzymał mnie Iker.
-Hej, Laura!-zawołał. 
-Cześć-powiedziałam nieśmiało. 
-Sara prosiła, żebym ci przekazał, że musicie sie pilnie skontaktować. Mówi, że nie odbierasz jej telefonów i nie odpisujesz na wiadomości, co się dzieje?-Iker wydawał się naprawdę zmartwiony. 
-To bardzo cię proszę przekaż jej, że nie ma na razie czasu, pracuje tutaj, potem się dużo uczę, rozumiesz. Jak będę miała czas to zadzwonię, wszystko w porządku. 
-Na pewno?-dopytywał.
-Tak tak, dzięki-powiedziałam sztucznie się uśmiechając-wiesz co, muszę lecieć, nie chcę się spóźnić. 
-Jasne, na razie-powiedział podnosząc rękę. 

Po treningu chłopaków byłam jakaś nieobecna, właściwie tak jak od rana, zdałam sobie sprawę, że jestem sama. Zostałam sama i to z własnego wyboru, wszystkich od siebie odtrącam. Co prawda oni nie zachowują się w stosunku do mnie idealnie, ale przecież mogłam na przykład porozmawiać z Sarą i wszystko wyjaśnić, a nie odrzucać ją od razu na bok. Czułam się źle z tym wszystkim, ale szłam w zaparte. Niech będzie jak jest. Stałam tak w szatni sama, ściągnęłam bluzkę i spodnie. Byłam w samej bieliźnie i chciałam, naprawdę chciałam, żebym nie była teraz sama. Pomyślałam o tym kiedy ostatni raz się kochałam ale na myśl, że było to na urodzinach Crisa z Ramosem od razu sprowadziła mnie na ziemię. Szybko wyciągnęłam spodenki z szafki i ubrałam je. Kiedy sięgałam po koszulę poczułam jak czyjeś ręce oplatają pomału moje biodra. Zaraz jedna z jego dłoni powędrowała na mój pośladek a drugą miział mój nagi brzuch, jęknęłam. Oczywiście od razu poznałam te ręce. Alvaro, zawsze on. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować mnie po szyi po czym odwrócił mnie tak, abyśmy stali do siebie twarzami. Dwoma palcami chwycił mnie za podbródek i uniósł go do góry, zbliżył się do mnie i zwinnie wsunął język w moje usta. Nie potrafiłam go odepchnąć, wiem jak bardzo przez niego cierpię i ile krzywdy mi wyrządził, ale jest mi z nim tak dobrze. Szybko zdjęłam z niego koszulkę i zaczęłam mierzwić jego włosy.  Był taki seksowny. Zaczęło się robić coraz bardziej gorąco i namiętnie. Chwycił mnie za tyłek i uniósł do góry tak, żebym mogła opleść moje nogi wokół jego nagiej talii. Alvaro całował mnie po szyi, po obojczyku i przesuwał się w prawo aż do ramiączka stanika które zaczął pomału ściągać zębami. 
-Alvaro, nie-powiedziałam, a on od razu postawił mnie na ziemi.
-Ej, co jest mała?-zapytał nie przestając mnie dotykać. 
-Nie mogę, nie tutaj.
-Aaa czyli problemem jest tylko miejsce tak? To nie ma sprawy możemy pojechać do mnie, powtórzymy to co ostatnio-powiedział przygryzając wargę. 
-Nie Alvaro, nie mogę z tobą rozumiesz? Nic do mnie nie czujesz, chcesz ze mną tylko spać!-krzyknęłam.
-Jesteś taka seksowna jak się złościsz. -mruknął
-Widzisz?-powiedziałam wkurzona, podnosząc z ziemii koszulę i ubierając ją na siebie. 
-Nie, Laura to nie jest tak
-Nie, nawet się nie tłumacz, zmarnowałam na ciebie wystarczająco dużo czasu-mówiąc to zabrałam rzeczy i wyszłam trzaskając drzwiami. 
Szybko szłam przez korytarz, wychodząc z budynku zobaczyłam piłkarzy Barcelony wsiadających do autobusu. 
-Busi!-zawołałam i szybkim krokiem podeszłam do niego. 
-Co jest?-zapytał podchodząc do mnie.
Oczywiście całą sytuacją zrobiliśmy wielkie zamieszanie, bo przecież nikt nie wiedział o naszej głębszej znajomości, co by nie było, Madridistki z Cule. Cała drużyna Barcelony się na nas gapiła, a co gorsze z drugiej strony zdziwione miny robili piłkarze Realu, a wśród nich akurat Alvaro, Sergio i Cristiano. Ohhh no gorzej być już nie mogło. 
-Miałeś zamiar zostawić mnie tu bez pożegnania?-powiedziałam przez śmiech.
-Nigdy, po prostu nie mogłem cię znaleźć po treningu-odpowiedział wystawiając na wierzch te jego piękne białe zęby. 
-Taa, ciekawe dlaczego-warknął Alvaro a ja posłałam mu zabójcze spojrzenie. 
-Będę tęsknić, pisz, dzwoń, cokolwiek ,byleby często!- powiedziałam i rzuciłam się na szyje Busquetsa. 
-Ja za tobą też księżniczko-mocno mnie przytulił i masując rękami moje plecy. Z boku dało się słyszeć oklaski i gwizdy jego kolegów z drużyny, co za idioci. 
-Do zobaczenia-powiedział.
-Do zobaczenia!-dałam mu dużego całusa w policzek na pożegnanie i ruszyłam w stronę samochodu. 

-Mmmm, szkoda, że mnie tak nie całowałaś na pożegnanie przed chwilą w szatni-powiedział Alvaro podbiegając do mojego samochodu. 
-Zamknij się-powiedziałam otwierając drzwi samochodu, ale Alvaro szybko je zamknął. Chwycił mnie za szyje i pocałował.Rozumiecie? Przy wszystkich, na parkingu, mnie pocałował. Czy on nie ma za grosz rozsądku? Przy Cristiano? Boże, a co on mnie obchodzi, ma swoja dziewczynę, raczej go to nie dotknęło...Albo może się myliłam, bo kiedy to zobaczył odwrócił się i szybko ruszył do swojego samochodu. 
-Boże Arbeloa idioto, zwariowałeś?-krzyknęłam
-Nie będę się krył z moimi uczuciami do ciebie-powiedział.
-Słucham? Dlatego mnie całujesz, tutaj, przy wszystkich?
-No wiesz, gdybyś przed chwilą w szatni tego nie przerwała to myślę, że robilibyśmy teraz coś dużo ciekawszego, sami we dwójkę-powiedział mrugając przy tym okiem. Boże teraz znowu wszyscy będą mieli mnie za dziwkę. Po prostu świetnie. 
-Ty jesteś nienormalny Alvaro...i odsuń się bo cię przejadę, obiecuję-powiedziałam wsiadając do samochodu.


                                                                      ***

Szybko wróciłam do domu i myślałam, że skupiając się na nauce o wszystkim zapomnę. Ale po pierwsze nie mogłam się skupić na nauce, ani trochę, a po drugie i tak by to nic nie dało. Przebrałam się w luźne dresy i koszulkę i zeszłam na dół. Zrobiłam szybko jakieś kanapki i włączyłam telewizor. Akurat leciała powtórka meczy Espanyolu z Sevillą, więc oglądnęłam, ze względu na Jose, tak dawno go nie widziałam. Zrobiło mi się przykro, że wtedy rano nie zdecydowałam się z nim porozmawiać, bo przecież wyjazd nie był tak do końca jego winą, to nie była jego decyzja. Czemu teraz to dopiero do mnie dotarło?! Szybko wyciągnęłam telefon z torebki i wykręciłam numer do brata. 
-Jose?-powiedziałam.
-Laura, tak sie cieszę, że dzwonisz, myślałam, że umarłaś albo coś-zaśmiał się.
-Ależ z ciebie śmieszek-zaśmiałam się-przepraszam, że się nie odzywałam, ale trudno mi było to wszystko poukładać. Kiedy przyjeżdżasz?
-Mogę być dopiero za tydzień w niedzielę, także na jeden dzień bo w sobotę ważny mecz z Realem u nas, zabrałbym się z nimi do Madrytu. 
-Okej, rozumiem...tęsknie za tobą bardzo-powiedziałam ledwo powstrzymując łzy.
-Ja za tobą też siostrzyczko-powiedział to z taka troską w głosie, poczułam, że ktoś się o mnie troszczy i martwi- co u ciebie? wszystko w porządku?- dodał. 
-Mhm, tak. Barcelona dzisiaj wyjechała.
-W końcu, wkurzało mnie to nawet tutaj, że noszą się na naszym terenie.
-Jose przestań, zaprzyjaźniłam się z nimi...
-Z kim? Z Barceloną?-zapytał zdziwiony. 
-Nie, tylko z Sergio, jest naprawdę okej. 
-Mhm, ciekawie się zaczyna, ciekawe co masz w zanadrzu, jesteś z nim w ciąży albo coś?-powiedział opryskliwie.
-Ej no przestań, nie. Bardzo mi pomagał przez ten czas, wspierał mnie, był bardzo czuły i miły, nie jest taki za jakiego go macie i szczerze nie podoba mi się, że tak o nim mówisz. 
-A mi się nie podoba, że się z nim spoufalasz, to nie będzie dobrze wyglądało, jeżeli zostaniecie parą czy coś.
-Jezu Jose, do pary nam daleko, poza tym niczego takiego nie planuje. 
-Okej okej, spokojnie. W takim razie jak z Crisem?
-To nie rozmowa na telefon, pogadamy jak przylecisz.-mówiąc to usłyszałam dzwonek do drzwi-słuchaj muszę kończyć, pozdrów Paulę i Martę i widzimy się za tydzień, buziaki, pa-rozłączyłam się.

 Kurwa, kto ma mnie czelność jeszcze dzisiaj męczyć? Nawet nie wyobrażacie sobie mojego zdziwienia gdy w drzwiach ujrzałam Sarę. 
-Czego chcesz?-zapytałam nie miło. 
-Porozmawiać, nie odbierasz, nie odpisujesz, do tego to co powiedziałaś Ikerowi...
-Powiedziałam mu prawdę nie mam czasu, przepraszam-mówiąc to zamknęłam drzwi
-Poczekaj!-krzyknęła.
-Co?
-Daj mi chwilę.
-Ale tylko chwilę, wejdź-powiedziałam uchylając drzwi. 
-Laura, nie mogę tak, brakuje mi Ciebie, nie chce się kłócić.
-To trzeba mnie było nie kłamać.
-Nie skłamałam!-tłumaczyła się.
-Nie? Aha, czyli z facetem miziającym cię po dupie nic cie nie łączy?-zapytałam ironicznie. 
-Nie, tylko kiedyś..
-Chodź, usiądziemy w salonie i wszystko mi opowiesz okej? Tylko wtedy ci wybaczę-powiedziałam.
-O matko...okej, zgoda.-powiedziała dziewczyna i obydwie udałyśmy się do salonu. 

6 komentarzy:

  1. bfjbksrndkjf kocham Alvaro mimo że jest chamski
    Świetny rozdział i czekam na ciąg dalszy c;

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurwa to jest zajebiste ;DD
    Czekam na więcej!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda mi tej Laury z rozdziału na rozdział coraz bardziej. Taka samotna się zrobiła. Nie ma nawet komu się wyżalić, bo czuje, że na nikogo nie może liczyć. Ale miło, że znalazła przyjaciela takiego jak Busquests ;) Miłe było to ich pożegnanie, choć niektórzy na różny sposób to odbierali. Jakby już nie można było mieć przyjaciela?
    Brakowało mi seksownego Alvaro i mam! <3 Oczywiście pokazał jaki to on dziki i nieokiełznany macho jest. Na swój sposób nadal jest to takie zajebiste i pociągające a z drugiej strony na miejscu Laury to bym mu chyba w pysk dała! Nie no, facet jest mega zajebisty - niby ją kocha, a sam okazuje to w bardzo nietypowy sposób. Nie tak się okazuje uczucia! Czasem sama nie potrafię ogarnąć czy on chce tylko seksu czy czegoś więcej. Ale gdyby mu zależało na Laurze to nie robiłby takich cyrków i pokazówek, by ją upokorzyć... nie dobry ale i tak go kocham. Nadał rozdziałowi kolorów ahaha :3
    Dobrze, że Laura zgodziła się mimo wszystko na tą rozmowę z Sarą. Ciekawe o co chodzi z tym Villą i co ich niegdyś łączyło. Mam nadzieję, że Sara nie zdradziła Ikera bo jak tak to nie wybaczymy jej i proszę ją jakoś ukarać. Innej opcji nie widzę.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko nadrobiłam. Nareszcie. Czasem fajnie zrobić sobie przerwę, by potem wrócić i móc przeczytać aż 4 rozdziały tak fajnego opowiadania. Strasznie dużo się tu działo przez ten czas. Sara z Villa, pocałunek z Crisem i odepchnięcie, wyjazd Jose i przyjaźń z Sergio. Jestem ciekawa jak wszystko dalej się potoczy i niecierpliwie czekam na kolejny odcinek.
    PS: Przepraszam, że tak długo nic nie komentowałam
    Pozdrawiam. ; **

    OdpowiedzUsuń
  5. ŚWIETNE <3 O Jezu, skradłaś mi serce, tym xd Jestem ciekawa, co dalej! :)
    Pozdrawiam, Shee :)

    PS Info na Mia San Echte Liebie

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam w wolnej chwili do siebie! :)
    http://wszystko-ma-swoj-poczatek.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Ruda!

    OdpowiedzUsuń