-o, Jose, uprzedziłeś mnie- powiedziałam szeroko się uśmiechając i podając mu od razu siatkę z gorącym obiadem.
-Taką niezdarę jak ty słychać nawet z piętra, księżniczko.
-Od kiedy Cię tak bardzo żarty trzymają?- powiedziałam troszkę podirytowana.
Potykając się o próg drzwi weszłam do mieszkania trzaskając za sobą drzwiami. Szybkim krokiem weszłam kręconymi schodkami na górę, zostawiłam torebkę i z powrotem zeszłam na dół.
-Spakowana?-zapytał Caletti.
-Jeszcze nie, ale chyba jest jeszcze trochę czasu prawda?
-Tak, ale myślałem, że wcześniej to zrobiłaś, w końcu dziewczyny pakują się 5 godzin to mogłabyś mieć to już za sobą bo ja na Ciebie czekać nie będę, najwyżej sam pojadę.
-Co cię nagle ugryzło?
-Nic, jedz bo ci wystygnie.-odparł obrażony.
Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i poszłam się pakować. Oczywiście wyjazd który właściwie nie jest żadnym wyjazdem powinien obrać tylko małą walizeczkę ale ja to ja, zapakowałam tyle ciuchów jak na cztery dni, nie na jeden. Podczas pakunku zastanawiałam się czemu Jose był taki obrażony, ale nic sensownego oprócz kłótni z jego dziewczyną, Martą, nie przyszło mi do głowy. Dopięłam walizkę i szybko wskoczyłam pod prysznic. Woda delikatnie spływała po moim ciele a ja wyobrażałam sobie, że jest tu ze mną Cristiano który właśnie subtelnie całuję moją szyję a jego ramiona oplatają moje plecy. Nie zajęło to dużo czasu zanim zorientowałam się, że minęło już ponad 45 minut od mojego wejścia do łazienki. Wychodząc z prysznica poślizgnęłam się, ale na szczęście nie upadłam.
-Ale ze mnie ofiara!-wrzasnęłam.
Ubrałam świeże ciuchy, zrobiłam delikatny makijaż i chwytając rączkę od mojej walizki na kółkach wyszłam z pokoju. Schodziłam schodami a walizka waliła kółeczkami o każdy schodek.
-Czy ty nie potrafisz nawet ze schodów znieść tej cholernej torby?!
-Jose, uspokój się, nie wiem co dzisiaj w Ciebie wstąpiło, ale swoje problemy osobiste wyładuj na kimś innym niż twoja siostra, dobrze?-powiedziałam podniesionym tonem.
-Przepraszam. Gotowa?
-Jak najbardziej-stałam się bardziej łagodna,gdyż rzadko podnosiłam głos na brata,a jeśli już to robiłam, było mi mega głupio i miałam potem wyrzuty sumienia.
To pół godziny do hotelu jechaliśmy w zupełnej ciszy, nie wymieniliśmy ani jednego słowa.
-Jesteśmy-powiedział Jose.
-O to jednak potrafisz mówić, miło.
Jose tylko popatrzył na mnie, uniósł brwi co definitywnie mówiło "ale z ciebie idiotka". Wysiadłam z auta i poszłam w stronę bagażnika. Kiedy już przy nim się znalazłam próbowałam go otworzyć, przysięgam, próbowałam, ale za żadne skarby świata ten guzik nie chciał się przycisnąć.
-no cholera jasna!-wrzasnęłam opuszczając w zrezygnowaniu głowę i ręce.
-Pomóc Ci może?
-Nie!- odkrzyknęłam nawet nie odwracając się, by zobaczyć rycerza który tak bardzo pragnął mi pomóc.
-a może jednak?-powiedział ciepło, cicho się śmiejąc.
Kiedy się odwróciłam, nie mogłam uwierzyć,że popełniłam tak durny błąd. Tak, to był Cristiano a ja właśnie krzycząc odrzuciłam propozycję jego pomocy. Nogi się pode mną ugięły.
-Hmm, tak właściwie, to Caletti chyba nie jest w humorze mi dzisiaj pomagać, także, jeśli mógłbyś... to byłoby świetnie-powiedziałam uśmiechając się- emmm.. i przepraszam za tamto, po prost..
-Nie musisz się z niczego tłumaczyć, rozumiem, rodzeństwo, też je posiadam-powiedział Cris szeroko się uśmiechając i odsłaniając jego przepiękne białe zęby.
Jednym ruchem otworzył mi bagażnik i wyciągając z niego torbę od razu zaproponował, że ją weźmie. Zatrzaskując klapę odwróciłam się i ujrzałam Alvaro, który patrzył na mnie wściekłymi oczami, przeszedł obok mnie.
-Cześć- rzucił zimno, nawet na mnie nie patrząc.
Nie dotknęło mnie to za bardzo, ponieważ chciałam nasze kontakty ograniczyć do minimum. Szybkim krokiem dogoniłam drużynę idącą w stronę holu. Jakieś 15 minut zajęło trenerom rozdanie kluczy do pokoi i krótkie "przemówienie". Kolacja o 20:30.
-Więc który numer?-spytał Cristiano chodzący z dwiema torbami-swoją i moją.
-213.-cicho mruknęłam, zrobiło mi się trochę głupio, że robi mi za służka.
-Idealnie, czyli obok mnie.-mówiąc to wydawał się być bardzo szczęśliwy z tego powodu,ale no przecież ja wszystko co z nim związane wyolbrzymiam, więc tak naprawdę to pewnie wszystko mu jedno.
Podziękowałam mu bardzo za pomoc i przejeżdżając kartą po rowku otworzyłam drzwi. Pokój był ogromny, 1 osobowy oczywiście, z wielkim podwójnym łóżkiem. Gdybym tylko mogła kiedyś leżeć w takim z Cristiano, byłoby cudownie. Zaczęłam oglądać pokój i widok z okna, a zanim się obejrzałam było już dwadzieścia sześć po dwudziestej. Zmieniając trampki na japonki wyszłam z pokoju zatrzaskując drzwi. Zjechałam windą w której spotkałam Sergio. Cóż nie powiem, że nie czułam się dziwnie w ciasnym pomieszczeniu, dodając do tego to, że niezłe ciasteczko z niego, byłam odrobinkę speszona. Nie wydusiłam z siebie ani jednego słowa, a przecież znaliśmy się bardzo dobrze. Jak na dżentelmena przystało wypuścił mnie przodem idąc za mną do stołówki jak mój własny cień, krok w krok. Kiedy weszliśmy wszyscy już siedzieli przy długim eleganckim stole, na środku stało oznakowanie, że stół ten zarezerwowany jest dla drużyny Real Madrid C.F . Miejsce miałam między Jose a Mesutem, miło nam się rozmawiało i miłym zaskoczeniem była zmiana beznadziejnego humoru mojego brata. Zjadłam jak zwykle nie dużo, z czego chłopcy zawsze się śmieją i jako pierwsza, dziękując wyszłam z jadalni. Wróciłam do pokoju włączyłam wielki plazmowy telewizor i odpaliłam swojego laptopa. Weszłam na swojego bloga, którego poleciła prowadzić mi Sara, na dobre początki i napisałam najnowszy post. Statystyki mojego "internetowego pamiętnika" znów podskoczyły co mnie bardzo ucieszyło. Przebrałam się w piżamę i oglądając jakiś denny program,szybko usnęłam.
***
Dokładnie o 7 obudził mnie budzik, szybko pozbierałam się, umyłam, przebrałam i umalowałam. Wychodząc z pokoju na śniadanie, nadepnęłam na czyjąś stopę.
-Jezus, przepraszam!- krzyknęłam,odwracając się przestraszona.
-A może nie będziesz zamykać tych drzwi, na środku korytarza cię nie pocałuje-poszkodowanym okazał się być Alvaro.
-O co ci chodzi? Najpierw jakieś sceny wielkiej zazdrości, a teraz jakby nigdy nic, przychodzisz do mnie z takimi propozycjami? O nie, zapomnij. -rozzłościłam się.
-Daj spokój mała, zawsze to lubiłaś, mamy 6 minut, przeważnie tyle ci wystarczało-powiedział zalotnie mrugając jednym okiem.
W tej chwili poczuł siarczyste uderzenie na swoim policzku i krzywiąc się z bólu, chwycił się za twarz mówiąc:
-Auuch, dalej taka ostra.-mruknął seksownie.
-Żałosne.
Zostawiając go na środku korytarza, z czerwonym policzkiem, szybkim krokiem weszłam do windy której drzwi się prawie zamknęły,ale ktoś je przytrzymał. Wchodząc zobaczyłam mojego braciszka, baaardzo zaspanego.
-Cześć Jose, gotowy na Wasz wielki dzień?-zapytałam uśmiechnięta, udając, że sytuacja przed chwilą zaistniała wcale nie miała miejsca.
-Cześć. To się okaże dopiero późnym popołudniem siostrzyczko-mówiąc to wydawał się bardzo optymistyczny.
Perspektywa zbliżającego się meczu trochę mnie przerażała, ale starałam się opanować nerwy. W końcu to nie ja gram a przeżywam bardziej niż chłopaki,takie uroki kibica.
Postanowiłam Gran Derbi rozdzielić na 2 rozdziały, mam nadzieję,że się podoba. Jak zwykle pod spodem w komentarzach możecie pisać uwagi, jeśli jakieś posiadacie. :)
W niedzielę 13.01 z powodu ferii wyjeżdżam na obóz, także nowy rozdział pojawi się dopiero pod koniec stycznia, miłego czytania! :)
Piszcie opinie i obserwujcie mnie na twitterze: @ohhmyCrisitano
lub na moim asku : www.ask.fm/cr7wife
Więcej scenek z Ronaldo bo chce wiedzieć jak to wszystko się potoczy dalej z nim.
OdpowiedzUsuńOgółem rozdział mi się podobał, czekam na następny i ciekawa jestem jaki będzie wynik Gran Derbi. (;
oh god a myślałam, że po kolacji znowu przypadkiem Cris się pojawi. sorki Aga, ale ja zawsze będę uważać, że to Ty :* Alvaro, wszędzie Alvaro. w sumie dobrze, że mu przyjebałaś. CR7 kurwa chcę! choć Ramos w windzie... myślałam, że coś z tego wyjdzie! lololol szkoda, że już przed feriami nic nie dodasz, bo nie mogę się doczekać waszego jebanka. hahahahhaha Jezu Aga przepraszam :< dobra, może już lepiej nic nie mówię, bo potem się tego nie doczekam :D proszę, pisz dłuższe te rozdziały! strasznie wciągają. ledwo przeczytam, a tu już koniec. mam nadzieję, że z Barceloną wygrają, Cris znowu strzeli hat tricka i będziesz mieć niezłą noc! kurwa, Aga, przepraszam ._. nie mogę się powstrzymać. czekam z niecierpliwością na następny <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział super! :D Czekam co się rozwinie pomiędzy Laurą a Ronaldo. Pewnie jak zwykle wtrąci się w to Alvaro, nie lubię tego zazdrosnego gościa -.- Oczywiście powiadamiaj mnie na moim twitterze lub blogu ;)ps.: ten poprzedni usunięty komentarz to dlatego, że niechcący wysłałam nie to co trzeba XD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńArbeloa jest za bardzo zazdrosny o Laurę. I czekam na więcej scen z Cristiano. :D
Czekam na kolejny! :)
Możesz mnie informować o nowych? TT: @_xcarrotsx_
Jeśli masz ochotę to zapraszam do siebie na: two-worlds-one-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*
Przeczytałam już dawno, ale wcześniej nic nie napisałam więc jestem ;)
OdpowiedzUsuńCzekam już dłuższy czas na odcinek i na kolejną część Gran Derbi z niecierpliwością!!
Również mam nadzieję na mnóstwo scenek między CR7 a Laurą, ale też podoba mi się postać Alvaro. Wykreowana chyba głównie po to by napsuć czytelnikom nerwów i wkurwić ale mnie się podoba!! Zazdrosny facet jest ale Laura przecież nie może mieć z górki :d
Do tego znakomita postać Callejona. Ha, mój ulubieniec!! Może i jego postać się rozwinie? ;)
Informuj mnie oczywiście na twitterze.
I zapraszam do mnie mimochodem: http://only-beautiful-dream.blogspot.com/
Pozdrawiam :*