Koło 9 wstałam i wkładając na siebie szlafrok zeszłam do kuchni gdzie siedział Jose i ku mojemu zdziwieniu, jego dziewczyna, Marta...w piżamie.
-Cześć księżniczko-uśmiechnął się.
-Dobrze się bawiliście wczorajszej nocy?-zaśmiałam się-dobra, nie odpowiadaj, chyba nie chcę znać odpowiedzi.
-Cześć Laura, miło cię widzieć-usłyszałam ciepły głos Marty.
-Witaj-uśmiechnęłam się-zostało trochę kawy dla mnie?
W miłej atmosferze zjedliśmy "rodzinne" śniadanie, śmiejąc się i rozmawiając.
Ta chwila pozwoliła mi na moment zapomnieć o wczorajszej rozmowie z Jose przez którą czułam się trochę skrępowana, ale stanowiła również drobną odskocznię od moich problemów. Jose wyszedł na chwilę zostawiając mnie samą z Martą.
-Ej mała, masz już jakieś ciuchy na imprezę urodzinową Cristiano?-zapytała Marta-wiem,że to za tydzień, no ale teraz mamy weekend, w tygodniu nie będziesz w stanie nic kupić
-Nie, nie mam, nawet nad tym nie myślałam, nie wiem nawet czy pójdę, wiesz, a Ty?-słysząc "Cristiano" automatycznie zaczęły pocić mi się ręce.
-Co się tak podenerwowałaś?-zaśmiała się-nawet nie chcę słyszeć, że nie idziesz, nie ma takiej opcji, nie wygaduj głupot!
-Nie, naprawdę, nie wiem..nawet nie mam z kim iść.
-Jak to nie? Pójdziesz ze mną i z Jose, przecież nie trzeba mieć pary mała-powiedziała gładząc mnie ręką po plecach.
-Sama nie wiem, daj mi się jeszcze zasta...
-Nie ma zastanawiania, ubieraj się i póki mamy czas to jedziemy kupić jakąś sukienkę, szybciutko!-nawet nie dała mi dokończyć.
Po chwili już ubrane stałyśmy pod drzwiami.
-Gdzie wy się wybieracie?-spytał zaskoczony Jose.
-Do galerii, takie małe damskie zakupy-powiedziała Marta, mrugając okiem-nie martw się misiu, odstawię ją na czas do domu albo od razu do Valdebebas!
Nie minęło 20 minut a my stałyśmy już na parkingu El Jardin de Serrano-jednej z madryckich galerii.
-Więc, miałaś być w ciąży, tak?-zapytałam głupio.
-Słoneczko, nie planowaliśmy tego, nie miałam okresu, a prowadzimy dosyć aktywne życie seksualne,co miałam sobie pomyśleć? To były tylko spekulacje, choć w sumie to nie twój interes.
-Tak, wiem, przepraszam, nie powinnam się wtrącać, po prostu rozmawiałam wczoraj z Jose i chciałam wiedzieć co ty byś zrobiła w tej sytuacji.
-A co miałabym zrobić? Urodziłabym nasze dziecko, nie ma nic do gadania.
-Tak po prostu? Chyba żadne z was nie byłoby gotowe,żeby wiesz..
-Żeby co? Wychowywać dziecko? Przecież urodziłam już jedno, wiem jak je wychować. Może po prostu chodźmy już do tej galerii, co?-zapytała z podniesionym tonem
-Jasne, przepraszam.
Mimo małej sprzeczki w wyborze sukienki pomagała mi jak starsza siostra. Przeszłyśmy wzdłuż i wszerz, całą galerię, dwa razy, moje nogi po mału odmawiały mi posłuszeństwa, ale Marta najwidoczniej jeszcze się nie zmęczyła.
-Chodźmy jeszcze do Gucciego! Tam na pewno znajdziemy cos pięknego i subtelnego dla ciebie!
-Marta, proszę, przecież tamte sukienki które przymierzałam był idealne!
-Nie nie, nie gadaj, chodź, szybciej!
Co jak co ale zakupoholiczką to ona chyba jest.
Kolejne godziny spędzone w Guccim i innych drogich sklepach sprawiły że miałam ochotę zwymiotować tymi pieniędzmi, sukienkami, butami i całą tą galerią handlową.
-Laura! Przymierz to, to jest chyba to czego szukałam!
-Ale Marta,spokojnie, nie musisz tak krzyczeć-zaśmiałam się.
-Przepraszam, ale podekscytowałam się, bo to jest idealne dla ciebie! Szybko, przymierz to.
Marta miała totalnie odmienny gust od mojego, ale ku mojemu zdziwieniu ta sukienka przypadła mi do gustu. Minutę później wyszłam z przymierzalni ubrana.
-Laura...przepięknie wyglądasz, naprawdę! Sukienka podkreśla twoją cerę, szczupłą figurę, odzwierciedla cie, idealnie!
-Tak? Dziękuje-podziękowałam, chociaż nawet nie miałam pojęcia jak sukienka może odzwierciedlać moje wnętrze, poza tym,ty tylko zwykłą sukienka, cóż, najwidoczniej Marta traktuje ubrania trochę inaczej.
-Dobrze, ściągnij ją i chodź, będę czekać przy kasie.
Po godzinach wspólnych polowań na tą sukienkę w końcu udało nam się coś kupić, obydwóm nam się spodobało, mimo wszystko uważam, że są to pieniądze wyrzucone w błoto.
Na koniec poszłyśmy na kawę i poplotkowałyśmy, miło spędziłyśmy czas ale musiałam wrócić do rzeczywistości i jechać do Valdebebas.
W mgnieniu oka byłam w domu, ale czas tak bardzo mnie gonił, że chwyciłam tylko torbę z ciuchami na przebranie i od razu wyszłam.
***
-Laura, chodź tutaj!- usłyszałam głos Mourinho
-tak, trenerze? coś się stało?
-Nie nic poważnego, nie denerwuj się, po prostu chciałem ci powiedzieć, że możesz dzisiaj asystować naszej dziennikarce kiedy będzie przeprowadzać wywiad z Mesutem.
-Naprawdę? czy sobie trener żartuje?
-Nie, nic z tych rzeczy- szeroko się uśmiechnął.
-Naprawdę, bardzo panu dziękuje, nie wiem jak mam się odwdzięczyć.
-Możesz po prostu zostać w przyszłości naszą klubową dziennikarką, wystarczy-zaśmiał się.
Wystarczy? Chyba chciał powiedzieć "aż tyle" cóż, tak czy owak byłam mu wdzięczna, w końcu mogłam zrobić coś co mnie interesuje a Mourinho? Zachowuje się jak mój wujek, jest sympatyczny i wierzy we mnie, tutaj na treningach, jest całkiem inny niż piszą o nim madryckie czasopisma.
Wywiad z Mesutem był czystą przyjemnością, siedziałam tylko z boku i przyglądałam się pracy dziennikarki. Notowałam zwroty, pytania które zadaje, czułam się jakbym wróciła do liceum i uczęszczała właśnie w jednej z lekcji. Potem udało mi się zamienić parę zdań z Ozilem, z trudem, bo jego angielski jest kiepski ale przecież zawsze się jakoś dogadujemy. Na końcu odbyłam rozmowę z moją "nauczycielką" która udzieliła mi paru cennych wskazówek na przyszłość, zaprosiła mnie również, żebym zaglądała tutaj częściej.
Całą w skowronkach szłam korytarzem do swojej szatni aby się przebrać kiedy ktoś wciągnął mnie za rękę do innego pomieszczenia. Była to szatnia piłkarzy, pusta, światło zgaszone.
-Chodź tu do mnie- usłyszałam męski głos.
-Alvaro?!-zdziwiłam się-przestań, chcę wrócić do domu
-Oj, wcale nie chcesz słońce
-Skończ ten cyrk i zapal światło, proszę.
-Przestań się wygłupiać, wiem, że tego chcesz, wczoraj w nocy też tego chciałaś.
Nie dając mi dojść do słowa złączył nasze usta i zaczął mnie namiętnie całować. Włożył ręce pod moją koszulę i z dużą siłą przycisną mnie do ściany. Nie potrafiłam się mu oprzeć i ściągnęłam z niego koszulkę. Kiedy jego ręce wylądowały przy moim rozporku nagle klamka się poruszyła a światło się zaświeciło. W drzwiach z miną naprawdę grobową stał nie kto inny jak Cristiano Ronaldo.
Przepraszam,że taki krótki rozdział ale jakoś nie mam weny, musiałam jednak napisać bo przecież nie mogę Was zaniedbywać. Piszcie opinię i zastrzeżenia i proszę,komentujcie bo to naprawdę motywuje do pisania! ;)
Pozdrawiam :*
ciekawie hoho :D
OdpowiedzUsuńAlvaro jest kochany, ale Laura pewnie ostatecznie i tak będzie z Cristiano, mam nadzieję, że masz na to jakiś fajny pomysł.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału (zapowiada się bardzo ciekawie)
To się porobiło. Tylko tyle jestem w stanie na razie napisać.
OdpowiedzUsuńNo, ale że jak, no? On nie może ich widzieć. Co sobie pomyśli teraz Cristiano?
Załamałam się.
Ciekawe, co się wydarzy na urodzinach Cristiano? :D
A rozdział jak zwykle - cudo! :>
Czekam na następny!
Pozdrawiam! :*
O matko!! Aleś dowaliła w końcówce, spać nie mogłam gdy przeczytałam :D
OdpowiedzUsuńPo pierwsze Alvaro jest taki booooski! Ostatnio dzięki tobie zaczynam jeszcze większą zwracać uwagę na niego (wcześniej go też kochałam, ale teraz to coś więcej haha) :D Widać, że jemu bardzo zależy na Laurze, ale co jak co wybiera chyba złą taktyką bo takimi sposobami to jej nie zdobędzie. Może i jest pociągający (tfu, na pewno jest!) ale kobieta potrzebuje czegoś więcej :) Ale jestem ciekawa reakcji Crisa na to co zobaczył! O matko! Genialne ale coś czuję, że Alvaro będzie najbardziej zadowolony :D
No i Martę bardzo polubiłam. Tworzą z Jose bardzo udany związek i widać, że się mocno kochają. :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!:*
nawet nie wiesz jak bardzo wybuchnęłam śmiechem jak przeczytałam końcówkę tego rozdziału! hahahahahhaha ja jebie Aga, i ty chcesz ich razem? XD chociaż... lubię takie zwroty akcji. niby ciągnie cię do Crisa a i tak się pierdolisz z kim innym lololo :3 dziewczyna braciszka wydaje się być odrobineczkę chamsa, nie żeby coś. czyżby było tak, że Laura na urodzinach Crisa się z nim przerucha? lolololo ale by było fajnie! *o*
OdpowiedzUsuńAgaaaaa chcę następny rozdział juuuuuuż! :<