czwartek, 24 stycznia 2013
3.
Mimo, że mecz Realu nie szedł w najlepszym kierunku można było zauważyć potężne wsparcie kibiców. Wynik 2:2 nie spełniał oczekiwań chłopaków z Realu jeśli chodziło o 82 minutę meczu. Barcelona nadal silnie napierała w naszym polu karnym. Po okropnym faulu Fabio na Messim, sędzia zarządził rzut karny a Coentrao wyleciał z boiska po otrzymaniu czerwonej kartki. Real kończył mecz w dziesiątkę, na domiar złego Ikerowi nie udało się obronić perfekcyjnego strzału z 11 metrów. Mecz w świątyni Królewskich zakończył się wynikiem 3:2 dla Barcelony, a Real stracił kolejne punkty.Smutek wymalowany na twarzach piłkarzy był nie do opisania, siedziałam na trybunach z głową schowaną w dłoniach, nie mogąc uwierzyć w to co się właśnie stało.Mimo wszystko kibice dawali z siebie wszystko i porażkę Realu obdarowali solidnymi brawami. Szybko wyszłam z sektoru i poszłam do pokoju się przebrać. Zdjęłam z siebie koszulkę z logiem, czapkę i szalik włożyłam do szafki. Zgrabnym ruchem wyciągnęłam ręcznik i płyn od kąpieli. Żwawym krokiem udałam się pod zimny prysznic, musiałam ochłonąć.Susząc włosy zastanawiałam się czy dobrym pomysłem byłoby pójście do chłopaków,ale jednak z tego zrezygnowałam. Wzięłam torebkę, zamknęłam szafkę i wyszłam z szatni. Szłam przez korytarz rozplątując słuchawki od iPhona, wtedy zerknęłam do szatni chłopaków, ponieważ drzwi był uchylone. Ku mojemu zdziwieniu szatnia była pusta. W tak szybkim tempie? Chyba naprawdę nie byli w humorach. Wyszłam przed stadion zmierzając w stronę parkingu kiedy poczułam lekkie stuknięcie na plecach.
-Hej mała-usłyszałam zrezygnowany głos Arbeloi- chyba twój brat-szofer, zwiał bez ciebie, zgadza się?- zapytał lekko się uśmiechając.
-Niestety zgadza się-odpowiedziałam uśmiechem, nie mogłam być dla niego nie miła kiedy był w takim stanie, zrobiło mi się go szkoda, a przecież kiedyś łączyło nas coś więcej niż zwykłe "cześć".
-Podwieźć cię?-mruknął cicho, jakby był niepewny.
-Jeśli tylko nie masz ochoty po prostu wrócić do domu i położyć się zamiast mnie podwozić-zaśmiałam się.
-Nie mam nic lepszego do roboty, nie mam humoru-powiedział zrezygnowany.
Ten Alvaro z którym właśnie rozmawiałam był całkiem inny od tego łajdaka z poprzedniego dnia, całkowicie mnie zaskoczył.
Otworzył mi drzwi do samochodu i przeszedł na drugą stronę aby samemu wsiąść. Jechaliśmy późnym wieczorem,sami, praktycznie pustą autostradą, a gwiazdy na niebie były tak bardzo piękne, błyszczące.
-Jesteś głodna? Masz ochotę coś zjeść?-spytał, nie patrząc na mnie.
-Mam pomysł, może pojedziemy do Ciebie, ja przygotuje coś smacznego,a ty trochę odpoczniesz?- nie wiem co wzięło mnie na taką propozycję, chyba sama nie zastanowiłam się co robię zanim to powiedziałam. Moje uczucia się mieszały. Sami,razem we dwójkę,poczułam się jak kiedyś, kiedy byliśmy razem, miłe uczucie.
Alvaro szczerze się uśmiechnął co chyba oznaczało zgodę. Po 40 minutach zaparkował auto przed domem i wysiadając jako pierwszy otworzył moje drzwi i pomógł mi wysiąść chwytając mnie za rękę. Wchodząc do domu poczułam ten zapach,zapach Alvaro,tak bardzo mi znajomy a jednak bardzo daleki. Jego pieski szybko skoczyły mi do nóg,a ja zaczęłam się z nimi bawić jak za dawnych czasów. Alvaro poszedł odnieść rzeczy do sypialni a ja od razu pomaszerowałam do kuchni. Nie całe pół godziny później weszłam z dwoma talerzami spaghetti do salonu, gdzie przy stole siedział Alvaro, który od razu zaczął się śmiać.
-Coś cię bawi?- zapytałam ironicznie
-Taak,zawsze to spaghetti, zawsze!-powiedział nie przerywając śmiechu.
-Naprawdę bardzo zabawne, dobrze wiesz,że nie potrafię gotować!-skrzywiłam się.
-Dobrze,już dobrze, kocham twoje spaghetti, wiesz o tym.
Czas spędzony przy kolacji minął niezmiernie szybko i bardzo miło, wspominaliśmy,śmialiśmy się. Poszłam do kuchni odnieść talerze, kiedy wkładałam je do zlewu poczułam jak Arbeloa owinął swoje ręce wokół moich bioder, a swój podbródek oparł na moim ramieniu
-Naprawdę polepszyłaś mi humor-wyszeptał mi do ucha.
-Cieszę się-powiedziałam uśmiechając się.
W tym samym momencie poczułam delikatny pocałunek na swojej szyi. Przeszły mnie ciarki. Alvaro zwinnym ruchem obrócił mnie tak abyśmy widzieli siebie nawzajem i nie zastanawiając się dłużej złożył długi pocałunek na moich ustach, który oddałam. Próbowałam walczyć z pożądaniem,ale nie dałam rady. Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się w sypialni, nie przerywając pocałunków które z czasem stawały się coraz bardziej nachalne i seksowne. Jego język znalazł się głęboko w moich ustach a ręce powędrowały na biodra gdzie zwinnie rozpiął rozporek moich spodni. Nawet się nie zastanawiając zrobiłam to samo i zwinnie ściągnęłam z niego koszulkę od razu poruszając rękami po jego nagim torsie z góry na dół. Arbeloa pchnął mnie na łóżko i sekundę później leżał już na nim ze mną dotykając mnie wszędzie gdzie tylko chciał. Leżąc na mnie całował mnie po szyi i jedną ręką rozpiął zamek mojego stanika zdejmując go ze mnie i rzucając na podłogę. Pocałunki z szyi przenosiły się coraz niżej i niżej,całował mnie po dekolcie, piersiach i brzuchu co podnieciło mnie tak bardzo,że moje plecy wygięłam w łuk. Kilka chwil później już seksownie jęczałam mu do ucha przy każdym jego wepchnięciu.Co chwilę przyspieszał a ja byłam tak podniecona,że z każdym następnym ruchem jego bioder wbijałam mocniej paznokcie w jego plecy.Kochaliśmy się tak bardzo długo, po tym jak obydwoje doszliśmy, zmęczeni szybko zasnęliśmy.
Rano obudziłam się pierwsza, chwytając pierwszą lepszą koszulę z szafy Arbeloi zarzuciłam ja na moje nagie ciało i powędrowałam do łazienki aby się przemyć, wróciłam po torebkę w której miałam rzeczy niezbędne do makijażu i idąc na palcach przez sypialnię chwyciłam bieliznę z wczoraj. Pod prysznicem próbowałam dojść do siebie po wczorajszej nocy, próbowałam przypomnieć sobie jak mogłam pozwolić by do tego doszło. Wytarłam się ręcznikiem,z mokrą głową, ubrałam bieliznę i zarzuciłam na siebie wcześniej wyciągniętą koszulę Alvaro. Ruszyłam w stronę kuchni i zrobiłam sobie kawę. Nie musiałam długo czekać aż w pomieszczeniu pojawił się uśmiechnięty chłopak bez koszulki, w samych bokserkach.
-Cześć słoneczko-powiedział po czym pocałował mnie w policzek.
Robiąc sobie kawę, dosiadł się do stolika przy którym siedziałam.
-Wczoraj...byłaś niesamowita-mruknął
-Przestań-parsknęłam
-O co chodzi?-zapytał robiąc zdziwioną minę-wczoraj byłaś bardzo chętna,już nie pamiętasz?
-Możesz się zamknąć?-krzyknęłam- od razu ci powiem, nie jestem zadowolona z tego co wczoraj zrobiłam, zrobiliśmy, i obiecuję ci, że to się więcej nie powtórzy. Nie wiem co we mnie wstąpiło, naprawdę.
Alvaro wstał i obejmując mnie zbliżył swoje usta do mojego ucha lekko je przygryzając
-Po prostu nie możesz mi się oprzeć, tęskniłaś za tym, za mną, za moim oddechem, zapachem, za naszym seksem, nawet do tego nie potrafisz się przyznać.
Szybko wstałam, poszłam do sypialni, ubrałam wczorajsze spodnie i koszulkę i chwytając torebkę szybko wyszłam z mieszkania. Przed drzwiami zorientowałam się,że nie mam jak wrócić do domu. Alvaro wybiegł za mną.
-Ty jesteś temu wszystkiemu winien, ty to rozplączesz- powiedziałam pokazując na niego palcem.
-Czyli co zrobię? Znowu cię przelece moja mała?
-Nie kurwa. Odwieziesz mnie do domu. I przestań tak do mnie mówić, nie jestem mała, a na pewno nie TWOJA- wrzasnęłam.
-O tym się jeszcze przekonamy-stwierdził optymistycznie.
***
Zdenerwowana otworzyłam drzwi modląc się o to aby Jose jeszcze spał, nie miałam zamiaru mu się z niczego tłumaczyć. Zdjęłam buty i na palcach przemknęłam przez kuchnie, doszłam już do schodów prowadzących do mojego pokoju
-Gdzie byłaś całą noc?-usłyszałam głos brata.
-Nie twój interes
-Właśnie,że mój, więc odpowiedz jak się pytam-zrobiło się nie miło.
-Ty mi się nie zwierzasz, to dlaczego ja mam to robić? Zmień swoje relację ze mną, ja zmienię swoje, koniec-biegiem weszłam schodami do pokoju.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie chciałam na niego krzyczeć, ani się kłócić, ale co miałam mu powiedzieć? "Spędziłam cudowną noc z Arbeloą, sory, że nie zadzwoniłam"? Nawet nie chciałam wyobrażać sobie jego reakcji bo przecież jestem jego "małą siostrzyczką" i nie przystoi mi uprawiać seksu z jego przyjacielem. Nie,nie chciałam o tym myśleć. Zadzwoniłam do Sary i przełożyłam warsztaty bo naprawdę nie miałam siły ani ochoty na nie jechać. Do pory obiadowej leżałam na łóżku ze słuchawkami w uszach, nagle poczułam ugięcie łóżka i wystraszona wyjęłam słuchawki. Zobaczyłam Calettiego który położył się obok mnie.
-Wtedy w hotelu, byłem nie miły, przepraszam. Myśleliśmy z Martą,że jest w ciąży.
Totalnie mnie zatkało i nie wiedziałam co powiedzieć. Jose tatą? Szok.
- iii? -spytałam zaciekawiona.
-Nic, fałszywy alarm. Po prostu chyba nie mogłem sobie poradzić z myślą,że mógłbym zostać ojcem. Chodziłem cały podenerwowany, jak ty kiedy masz okres-zaśmiał się
-Nie śmieszne-powiedziałam,ale jednak się uśmiechnęłam-myślę, że byłbyś idealnym ojcem Jose. Przecież wychowujecie już dziecko, dlaczego tak przestraszyłeś się że miałbyś drugie?
-Bo to dziecko byłoby moje, nie wiem po prostu, dziwne uczucie.
Poczułam, że brat naprawdę mi ufa i że wziął moje wcześniejsze słowa do siebie, chciał poważnie porozmawiać.
-Nie martw się, Marta zawsze będzie z tobą, nie ważne co by się działo, nie mógłbyś jej zostawić w takim stanie, kochasz ją.
-Oczywiście, najbardziej na świecie-odpowiedział-no i Ciebie też, żebyś nie była zazdrosna księżniczko!
-Haha, ja ciebie też. -przez chwilę milczałam- chyba kocham Cristiano- w końcu, w końcu udało mi się to wyrzucić z siebie, powiedzieć jeszcze komuś, oprócz Sary.
Jose aż wstał ze zdziwienia
-Że co?!-odkaszlnął-tego Cristiano? Cristiano Ronaldo?
-tak- powiedziałam spuszczając głowę.
Jose wydawał się być naprawdę zaskoczony ta informacją, zatkało go.
Cóż, udało mi się powiedzieć mu o Cristiano, ale o wczorajszej nocy nie dam rady.
-Może zejdziemy coś zjeść?-zapytałam
-Nie chcesz o tym porozmawiać? o Crisie?
-Nie, nie chcę, po prostu chciałam żebyś wiedział, nie komentuj jeśli możesz.
-Okej, jeśli tego chcesz, może kiedyś zmienisz zdanie-nie wydawał się być zdziwiony tą decyzją- chodź zjemy coś.
Standardowo, piszcie czy się podobało, jakieś zastrzeżenia jeśli takie posiadacie, chętnie posłucham co mam zmienić, więc śmiało. ;) Obserwujcie mnie na tt, piszcie opinie i dawajcie swoje blogi w komentarzach.
Pozdrawiam :*
twitter: ohhmyCristiano
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przyznała się, że kocha Cristiano! :)
OdpowiedzUsuńTylko ten Alvaro, który na każdym kroku rujnuje wszystko, myślę że jeszcze nie raz zakręci w głowie Laury. Chociaż dziwne, że siostra Callejon zgodziła się pójść z Alvaro do łóżka. Pewnie chwila słabości. :)
Nie mam żadnych zastrzeżeń do tego rozdziału. No może jedno. Więcej Crisa! :D
Standardowo, czekam na kolejny.
Pozdrawiam!
two-worlds-one-love.blogspot.com
Po pierwsze: uwielbiam twój styl!
OdpowiedzUsuńPo drugie: szok! nie powiedziałabym, że Laura ulegnie Alvaro. Widac, że nadal jakaś chemia między nimi jest. A on jest zabójczy! Co jak co ale chyba mój ulubiony bohater :D Chciałabym poznac kiedyś takiego Alvaro. Najlepsza kreacja! :) Ej, ale chyba tylko ja go tutaj lubię? Dziwna jestem.
Ucieszyła mnie druga scenka. Rodzeństwo nareszcie znalazło wspólny język i nareszcie Laura zaufała swojemu bratu wyjawiając mu prawdę. Może teraz będzie jej łatwo? Gorzej jak nie :d
Porażka Realu nie była chyba miła dla nikogo, ale ładnie opisane i też wielce prawdopodobne. Czekam na jakąś scenkę z Crisem w następnym rozdziale :) Pozdrawiam :*
sie dzialoo *-* chce wiecej :D
OdpowiedzUsuńhahahhahahaha jak przeczytalam 'nie smieszne' to padlam xd :*
trolololo dziewczyno! :O nie ma to jak rzucić się w wir z Arbeloą, przeruchać się z nim, spędzić całą noc, a potem powiedzieć bratu, że kocha się Crisa. wiem, że tylko Ty tak potrafisz, hahahaha :* i to jeszcze po tym co zrobił wczoraj... myślałam, żeby życzyć ci takiej historii, ale 3:2 dla Barcy... NIE MA TAKIEJ OPCJI! uwielbiam takie sceny, tak jestem zjebana, więc jak dla mnie Laura może przeruchać się z całym Realem hahahaha. wiesz, że się z Ciebie nabijam, no nie? bardzo podoba mi się ten rozdział, pewnie wszyscy wiedzą, dzięki czemu, no ale i tak mi się podoba! przyznała się do Crisa, Jose coś podejrzanie spokojnie na to zareagował. co Ty znowu tu kombinujesz? :O wróciłaś, mam nadzieję, że teraz będziesz się mogła skupić bardziej na kolejnych rozdziałach, masz jeszcze kilka dni ferii więc... PISZ! chcę kurwa następny! *-*
OdpowiedzUsuń:*
Cóż moja droga napisałabym, że to jest cudne, ale chyba o tym wiesz ;D
OdpowiedzUsuńPrzespała się z Alvaro... coś czuję, że na jednym razie się nie skończy xD
Przyznała się, że kocha Crisa ;3 Dobrze, że w końcu zaczęła dogadywać się z Jose. Czekam na następny rozdział ;*
Rozdział mi się podoba i w sumie nie dziwię się, że przespała się z Alvaro ;) A co niego samego, to zbyt miły nie jest, ale właśnie za to go lubię :D Ideały wcale nie są takie fajne :P
OdpowiedzUsuńTylko jedno ale, (przynajmniej u mnie) w tekście brakuje oddzielnych linijek i mi się trochę trudno czytało ;)
Tak wgl to zapraszam na moje opowiadanie: http://amistad-ni-amor.blogspot.com
M.