Rano obudził mnie budzik kiedy jeszcze było ciemno. Wszyscy spali a ja musiałam jakoś wywlec się z tego ciepłego łóżka na zajęcia u Sary. Niestety nie mogłam ich odwołać, jedynie przesunęłam je na wcześniejszą godzinę, potem muszę stawić się w Valdebebas a wieczorem idziemy na urodziny Cristiano. O boże, urodziny Crisa?! To już dzisiaj?! Zaczęło ściskać mnie w żołądku. Starałam się uspokoić wachlując się swoimi własnymi rękami. Wzięłam szybko prysznic, w samym ręczniku wyszłam z powrotem do pokoju, sięgając po letnią łososiową koszulę z dużym dekoltem zrzuciłam z siebie ręcznik i ubrałam dżinsowe rurki wkładając do nich koszulę. Na nogi zarzuciłam czarne baleriny i po cichu zeszłam schodami do kuchni. Zrobiłam kawę do mojego termicznego kubka i chwytając w rękę jabłko wyszłam do korytarza. Chwyciłam kluczyki do auta i wyszłam tak aby nie obudzić taty ani brata. Na 7:30 byłam u Sary. Zostawiłam auto przed bramą i zadzwoniłam domofonem.
-Kto tam?-usłyszałam męski głos Ikera.
-Laura, do Sary-odpowiedziałam.
-Chodź chodź-zawołał, po czym usłyszałam upierdliwy dźwięk pozwalający mi na otwarcie furtki.
Po małych schodkach doszłam do drzwi i zastukałam w nie pięścią.
-Cześć kochanie, byłam pewna, że się spóźnisz-zaśmiała się Sara.
-Szczerze? też tak myślałam, ale przecież o tej godzinie nie ma na szczęście żadnych korków-uśmiechnęłam się.
-Wchodź kochana, rozgość się.
-Cześć mała. Daj kurtkę, powieszę-powiedział Iker.
-Hej, dziękuje!
Zdjęłam buty i skierowałam się w stronę pokoju Sary.
-Zrobię wam coś do picia i zaraz wam przyniosę-zapewnił Iker.
-Nie trzeba, naprawdę, mam swoje-powiedziałam.
-Chyba nie wiesz, że Iker robi najlepszą kawę? Jemu się nie odmawia!-uprzedziła Sara.
-Tak tak, w łóżku pewnie też mu nie odmawiasz-zażartowałam a Iker i Sara zaczęli się śmiać.
-Chodź, mamy trochę pracy na dzisiaj-zawołała.
Od tej chwili drzwi się zamknęły i nikt nam nie przeszkodził w zajęciach, no oprócz Ikera który przyniósł tą swoją magiczną kawę, naprawdę była pyszna! Zajęcia przebiegły dobrze i zanim się zorientowałam minęły dwie godziny.
-Dobrze się spisałaś, kiedy przyjdziesz następnym razem?-zapytała Sara.
-Jeszcze się zgadamy okej?
-Jasne-powiedziała-a może wyskoczymy coś zjeść? Chyba, że jadłaś śniadanie?
-Tak się składa, że nie jadłam, a mam jeszcze trochę czasu zanim pojadę na trening chłopaków, więc bardzo chętnie.Dawno nigdzie nie byłyśmy-powiedziałam.
-Okej, znam fajną restaurację, gdzie mają przepyszne angielskie śniadania!
-O nie, znowu przytyjemy?-zaśmiałam się.
-Jak zwykle kiedy razem coś jemy-przypomniała i obydwie zaczęłyśmy się śmiać.
dojechałyśmy do centrum Madrytu, słońce pięknie dzisiaj świeciło a uliczki miasta przepełnione były ludźmi, spacerującymi, tymi na rowerach i tymi biegnącymi na autobus. Siadłyśmy na miejscach na polu, ponieważ pogoda była dzisiaj piękna i bardzo przyjemna. Rozmawiałyśmy, żartowałyśmy, a ja opowiedziałam Sarze o mojej sytuacji, o incydentach z Alvaro i o tym, że powiedziałam Jose o miłości do Cristiano.
-No powiem ci młoda, że nieźle namieszałaś. W ogóle o co chodzi z Arbeloą? Myślałam, że między wami wszystko skończone?-spytała zdziwiona.
-Też tak myślałam, i naprawdę mam go dosyć, ale kiedy jest obok mnie, przy mnie...
-To ulegasz?-dopytała.
-Dokładnie. Nie chcę tego, nie chcę mu robić żadnych nadziei, rozumiesz-tłumaczyłam się.
-Już mu je zrobiłaś niestety. Pamiętaj, że to ty zakończyłaś ten związek, on pewnie nie przestał cię kochać i to dużo dla niego znaczy.
-Wiem Sara, ale nie mam pojęcia co mam robić, wszystko się miesza i nie umiem tego rozplątać. Spróbuje z nim pogadać dzisiaj na imprezie u Crisa.
-Spróbuj, może wyjaśnicie sobie pare rzeczy.
Zostawiając napiwek dla kelnera wsiadłyśmy do mojego auta i odwiozłam Sarę do domu.
-Dzięki!-krzyknęłam kiedy Sara opuszczała mój samochód.
-Jestem tu dla ciebie, zawsze możesz na mnie liczyć.-powiedziała schylając się do okna tak aby mnie widzieć. Przysunęłam się trochę bliżej i pocałowałam ją w policzek.
-Do wieczora!
-Do zobaczenia!-powiedziała i zgrabnym krokiem oddalała się coraz bardziej.
***
Pół godziny zajęło mi dojechanie do Valdebebas. Byłam zdenerwowana bo prawie byłam spóźniona a do tego nie było już miejsc na bezpłatnym parkingu i musiałam parkować na tym płatnym, bardziej oddalonym od centrum sportowego.
Przycisnęłam guzik kluczyków, zamykając auto i szybkim krokiem szłam w stronę wejścia. Wychodząc zza rogu ujrzałam Alvaro całującego jakąś kobietę. Wystraszona od razu cofnęłam się za róg. Jednak ciekawość była większa i wychyliłam głowę aby zobaczyć co się dzieje. Nieznajoma trwała w namiętnych pocałunkach z Alvaro, kiedy ten dotykał ją ręką po plecach od góry w dół sięgając jej tyłka. Poszerzyły mi się źrenicę, coś w środku mnie tknęło, zabolało. Byłam zazdrosna? Nie, o niego? Na pewno nie-pomyślałam. Poczułam ścisk w żołądku i jak krew w moich żyłach zaczyna się gotować. Co zrobić? Zaczekać aż przestaną? Przecież się spóźnię. Iść dalej? Powiedzieć cześć czy po prostu udawać, że niby nie widzę?
Nie zastanawiając się ani sekundy dłużej ruszyłam pewnym krokiem przed siebie, kręcą biodrami. Chciałam być seksowna, chciałam, żeby to zobaczył.
-Cześć Alvaro-rzuciłam seksownie przeszywając go od góry do dołu zalotnym spojrzeniem i przygryzłam wargę.
-Cześć-powiedział a jego źrenice wędrowały po mnie z góry do dołu zatrzymując się na moim dekolcie.
Bezczelny, z tamtą się całuje, a mnie ma czelność obczajać? W jej towarzystwie? pomyślałam.
Odwróciłam się i zbliżyłam się do wejścia, wchodząc do recepcji usłyszałam swoje imię
-Laura! Hej!
-O, cześć Cris! Coś się stało?-zapytałam uśmiechając się, lepszego początku pracy nie mogłam mieć!
-To co, będziesz dzisiaj u mnie?-spytałam posyłając mi szeroki i piękny uśmiech. Nogi się pode mną ugięły, ale musiałam wrócić na ziemię.
-Tak, będę-również odpowiedziałam uśmiechem.
-Świetnie!-powiedział podekscytowany-w takim razie do wieczora!-i nie spuszczając uśmiechu z twarzy ruszył w stronę szatni.
-Ta, do wieczora-mruknęłam pod nosem uśmiechając się sama do siebie, zapominając o scenie która przed chwilą mną wstrząsnęła.
***
Z dobrym humorem pracowałam dzisiaj na boisku, w sumie to bardzo się dzisiaj obijałam razem z trenerem Farią który dzisiaj też był raczej bezrobotny.
-W takiej pogodzie to ja mogę zawsze pracować-powiedział Faria.
-Ymm, ja raczej wolałabym w taką pogodę leżeć gdzieś na plaży na Ibizie!-zaśmiałam się.
-Razem ze mną mam rozumieć?-zażartował.
-Oczywiście!-potwierdziłam.
-Wy tam się tak nie śmiejcie tylko bierzcie się do roboty!-krzyknął Caletti śmiejąc się.
-Ty tutaj nie pyskuj tylko ćwicz!-przegonił go Faria.
Alvaro spojrzał na mnie i mrugnął okiem przygryzając wargę. Był przy tym cholernie seksowny ale po tym co zobaczyłam nie wypadało mi na to reagować, wobec czego nawet nie drgnęłam.
Chłopcy po zejściu z murawy poszli jeszcze na siłownię, a ja zbierając za nimi sprzęt, poszłam do szatni i przebrana ruszyłam na parking, żeby w końcu wrócić do domu. Jednak nie na długo.
***
Jakieś 45 minut po mnie, Caletti wrócił do domu i od razu, podobnie jak ja, wskoczył pod prysznic. W związku z przygotowaniami do urodzin Cristiano w domu panował pewien chaos. Nie długo potem dołączyła do nas Marta, która oczywiście wszystko chciała samodzielnie organizować. A to marynarka Jose nie pasuje do jej spodni, a to za małe szpilki ubrałam, jak zwykle wszystko musiało być tak jak ona chcę, a jej zdanie tutaj sie najbardziej liczy. Nie byłam zła, była przy tym całkiem zabawna.
-No, Laura! My już gotowi, zasuwaj na górę ubrać twoją sukienkę, chcę cię w niej znowu zobaczyć!-pośpieszyła mnie.
-Nie tylko ona-uśmiechnął się Jose.
Wbiegłam na górę i wyciągnęłam sukienkę z szafy. Po chwili ta kremowa, krótka sukienka, odkrywająca jedno ramię znajdowała się na mnie. Ubierając wyższe szpilki-tak aby pasowało Marcie-zeszłam na dół.
-I jak wyglądam?-spytałam obracając się wokół własnej osi.
-Rewelacyjnie-powiedział Caletti.
-Jesteś przepiękna-dodała Marta.
Zrobiliśmy pamiątkowe, wspólne zdjęcie i jeszcze chwile zajęło nam całkowite zebranie się.
Droga minęła szybko, a czym bardziej zbliżaliśmy się do domu Cristiano, tym bardziej się stresowałam.
Mieliśmy dla niego prezent od całej naszej trójki, nawet nie wiem co to było bo oczywiście Marta się tym wszystkim zajęła. Chwila kiedy staliśmy pod drzwiami Crisa wydawało się, że trwała wieczność, a ja miałam coraz większe wątpliwości. Chciałam się rozmyślić, uciec, myślałam co zrobić, żeby szybciej stąd wyjść, nie wiem co tak bardzo odpychało mnie od tej imprezy, czy to, że znowu spotykałam Arbeloę, czy to, że będzie tam Cris, czy to, że nie mam świetnych wspomnień z tego typu imprez.
-O jesteście w końcu, wszyscy już są!-mówił Cris starając się przekrzyczeć głośną muzykę.
-Wszystkiego najlepszego!-wykrzyczeliśmy na cały dom wręczając mu prezent.
-Jezus, dziękuje bardzo!-krzyknął Cris przytulając kolejno Calettiego, Martę i mnie, przy czym dał nam całusa w policzek. Mogłam już umierać.
Marta i Jose od razu znikli z mojego pola widzenia a ja szłam korytarzem, przeciskając się przez tych wszystkich ludzi, rozglądając się za kimś znajomym. Impreza przypominała trochę te z moich lat licealnych, alkohol, jedzenie, kolejka do łazienki, tańczący ludzie. Cristiano oczywiście nie pił, bo po prostu nie pije, poza tym był organizatorem, więc czuwał nad tym aby jaki taki porządek panował. Po mojej prawej stronie w tłumie zobaczyłam Alvaro w seksownym tańcu z jakąś młodą dziewczyną, ale od razu odwróciłam głowę, nie chciałam oglądać jak ona wywija biodrami się i ociera się o niego swoim tyłkiem, podziękuje, naprawdę. Doszłam do kuchni, od razu chwytając szklankę, nalałam sobie wódki i oparłam się o stół.
-Co taka samotna?-usłyszałam głos Crisa.
-Musiałam troszkę ochłonąć od tego tłumu-uśmiechnęłam się, ciągnąc łyk alkoholu ze szklanki.
-Dopiero co przyszłaś-zdziwił się.
-No tak, ale od razu mnie to przytłoczyło-odpowiedziałam.
-Chodź, zatańczymy, rozluźnisz się-powiedział
-O nie nie, zapomnij-zaśmiałam się.
-No dawaj, nie daj się prosić!-przekręcił głowę w bok robiąc smutną minę
-Hahah, przestań! Nie manipuluj mną tak!-zaśmiałam się.
-No chodź, proszę.-nagle chwycił moją rękę-zatańczysz ze mną? tylko raz!-zapewnił
-Nie lubię, nie potrafie Cris haha, daj spokój-uśmiechnęłam się.
- Naprawdę nie lubisz? To tańcząc ze mną polubisz, gwarantuje ci to!-machnął palcem i zaciągnął mnie do salonu gdzie wszyscy tańczyli.
W mgnieniu oka jego dom wyglądał jak nocny klub, pełen całujących się nieznajomych, pijanych ludzi. Z Cristiano poszłam w tango, po każdym tańcu sięgałam po kolejną szklankę wódki i nawet nie zauważyłam kiedy zmieniłam partnera i kiedy zaczęłam chwiać się i potykać o własne nogi.
Do tańca prowadził mnie teraz Ramos, popijając wódkę i przy okazji jeszcze mi dolewając, jakby nie było mi mało. Pijana, nie świadoma do końca tego co robię, tak jak i on, dotykałam go i on mnie też. Nasz taniec stawał się coraz bardziej gorący i seksowny, Sergio mierzwił mi włosy i całował po szyi a ja dotykałam jego torsu, jeżdżąc po nim palcem z góry na dół.
Nagle Ramos pociągnął mnie za rękę i po schodach na górę poprowadził do pokoju. Zamykając drzwi, nie tracił ani chwili i od razu rozpiął mi sukienkę. Pchając mnie na łóżko, położył się na mnie i nie próżnował. Obdarowywał moje ciało pocałunkami, wszędzie gdzie chciał, robił ze mną co chciał. Jednym zwinnym ruchem ściągnęłam jego koszulkę i sięgnęłam do rozporka, którego niestety nie byłam wstanie odpiąć, przez moje upojenie alkoholowe. Jednak nie musiałam się tym przejmować, ponieważ sam to zrobił, nie był tak pijany jak ja. Całował mnie po szyi, zjeżdżał z tymi pocałunkami coraz niżej podniecając mnie coraz bardziej. Jęknęłam i wygięłam swoje plecy w łuk.
-Nie przestawaj-jęknęłam.
-O kurwa, podniecasz mnie-wyszeptał.
Nie ustawał z pocałunkami i całując mój brzuch dołączył do tego swój język który wirował teraz po moich żebrach w dół aż do biodra. Sergio zbliżył się do mojej twarzy:
-Chcesz tego?-powiedział mi do ucha szybko oddychając.
-Sergio-jęknęłam.
-Po prostu powiedz, że dzisiaj jesteś moja, nic więcej nie potrzebuje-mówił dalej.
Nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową i zaczęłam całować go po szyi, przygryzając go co jakiś czas. Chwilę później poczułam, że we mnie wszedł, poruszał biodrami coraz szybciej i seksowniej a ja byłam coraz bliżej tego, żeby moje podniecenie sięgnęło apogeum.
-boże Sergio, ooh tak- krzyknęłam dochodząc.
-O tak, o to chodziło-wyszeptał mi do ucha. Jego klatka piersiowa szybko się poruszała, a jego ręce wędrowały po całym moim ciele.
***
Rano obudziłam się z ogromnym bólem głowy...i nie tylko. Rozejrzałam się dookoła, pokój był pusty, leżałam sama w łóżku, ubrana w koszulkę Realu z numerem 7 na plecach. Co się kurwa dzieje?!
Tutaj możecie zobaczyć jak Laura wyglądała na imprezie: http://tinypic.com/view.php?pic=2ewyxs0&s=6
Mam nadzieję, że się podobało!
Pozdrawiam :* !
Laura ślicznie wyglądała. Już myślałam, że się prześpi z Cristiano, ale on był przecież trzeźwy.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, nie mogę się doczekać kolejnego
what the fuck ? hahah nie ogarniam :D swoetny rozdzial :* moremoremore *-*
OdpowiedzUsuńZabrakło mi słów, żeby cokolwiek napisać. Wszystko ładnie pięknie zrozumiałe, ale ten ostatni akapit daje mi do myślenia. Mam dwie wersje, które dzielą się jeszcze na kilka innych. :) Poczekamy, zobaczymy co się wydarzy. Laura bardzo ładnie wyglądała na urodzinach Crisa. Z tą parasolką też chodziła? :D
OdpowiedzUsuńChyba nic więcej sensownego nie napiszę.
Czekam na kolejny, pozdrawiam! :)
JA PIERDOLĘ AGA KURWA! najpierw jak przeczytałam ten początek co u Sary to aż mi się odechciało czytać dalej "hej mała - powiedział Iker" lol. ale w sumie wiedziałam, że w końcu urodziny Crisa nastąpią, więc czytałam dalej, żeby się kurwa wreszcie doczekać! Arbeloa to dziwkarz, bez dwu zdań hehs. serio. i tak go nienawidzę za to co zrobił Ikerowi i w sumie wcześniej też za nim nie przepadałam soł... tak jak mówiłaś o swojej sis, mnie też zaskoczyłaś. serio. szczególnie końcówka lol. seks z Ramosem? nie no, przegięcie. w ogóle jaki on napalony :o hahahaha ja jebie. Laura tak się spiła że kurwa nawewt nie wiedziała z kim tańczy lol ok. w ogóle przeczytałam fragment jak Cris poprosił ją do tańca (jhsdsgdsghasdagsdafgsdafgasdgasdg *-*) to nagle mój wzrok poszedł niżej i akurat na "o kurwa, podniecasz mnie" JA TU KURWA SERCE W GARDLE BO MÓWIŁAŚ ŻE NIC NIE BĘDZIE A TU TAKIE RZECZY SIĘ DZIEJĄ :O potem czytam wszystko po kolei a tu pan Sergio ._. w ogóle i tak ostatnie zdanie pobiło wszystko inne. JA PIERDOLĘ WIESZ CO JA SOBIE TU WYOBRAŻAM? jadssdfsdfsdgh *-* i wiesz z kim? z Tobą, lol. myśl co chcesz, ale w tych wszystkich scenach wyobrażałam sobie Ciebie hahaha. dobra, może nie we wszystkich, ale na końcu, na imprezie u Crisa już tak. nie pytaj czemu, lol. bo wiesz Cris wszędzie i te sprawy jkdjhsadhsdadghsdgh *-* dlaczego to tylko opowiadanie i to nie jest prawda? :c a za to że zakończyłaś w takim momencie to kurwa jesteś martwa już. jak zwykle kurwa taką scenę dzielisz na 2! PISZ SZYBKO AGA NASTĘPNY, PROSZĘ :C
OdpowiedzUsuńJa pierdolę to jest straszne! z dnia na dzień coraz bardziej boję się twoich rozdziałów, bo już nie wiem co innego możesz wymyślić! aleś mnie zaskoczyła, a ja to jeszcze o północy wczoraj czytałam XD a potem miałam taki nieogar że spać nie mogłam! nie no, nie ogarniam tego XD
OdpowiedzUsuńpo pierwsze: Laura przespała się z Ramosem, tak?! (ej, ale to takie dziwne, a może to nie był Ramos a ktoś inny? :> nie no, przesadzam, nie będę prorokować bo mi to nie wychodzi). Nie lubię jej! Nie podoba mi się to co ona zrobiła. Ostatnio pisałam, że ma się ogarnąć i zdecydować na którym facecie jej bardziej zależy a tu ona na przekór moich porad idzie do łóżka z Ramosem OMG O.o I dlaczego obudziła się w koszulce CR7?!
Alvaro rozjebał system *-* kocham go takiego! ależ ja mam słabość do takich mężczyzn! *-* Może i jest jakimś draniem czy kobieciarzem, ale mnie się to podoba. Chociaż przyznam, że widziałabym go u boku Laury. No, ale teraz nie jestem tego tak do końca pewno...
Dawaj szybko rozdział!! Pozdrawiam :*
AGA KURWA PISZ NASTEPNY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń