Ze snu wyrwał mnie budzik. Miałam dziwny koszmar, że przespałam się z Ramosem na imprezie urodzinowej Cristiano, po czym spędziłam połowę dnia z tym drugim, potem Sergio upokorzył mnie przy całej drużynie, a mój brat szykował się na poważną rozmowę ze mną. Chwilę mi zajęło zanim doszłam do tego, że to wcale nie był koszmar. To była rzeczywistość. A teraz musiałam wyczołgać się wreszcie z ciepłego łóżka i stawić jej czoło. Włożyłam stopy w puszyste kapciuszki i zarzucając na siebie szlafrok ruszyłam po cichu w stronę kuchni modląc się, aby Jose jeszcze spał. Niestety moje modły nigdy nie przynoszą zamierzonych efektów. Jose siedział ubrany i gotowy, z kubkiem kawy w ręce i zmarszczonymi brwiami.
-Cześć braciszku!-powiedziałam szczerząc zęby, chcąc załagodzić spięcie między nami.
Jose podniósł tylko oczy w moją stronę i nawet słowem się nie odezwał. Ruszyłam ramionami i stojąc tyłem do niego, zaczęłam grzebać po szafkach w poszukiwaniu kawy.
-Zamierzasz to jakoś wytłumaczyć?-zapytał oschle brat po chwili niezręcznej ciszy.
-Co?
-Co? Dobrze wiesz co młoda damo. Jakim cudem Twój łańcuszek OD MAMY znalazł się w spodniach Ramosa, hm? Masz na to jakieś logiczne wytłumaczenie?-podniósł ton.
-Przecież dobrze wiesz co się wydarzyło, nie chcę o tym rozmawiać-speszyłam się.
-Ale ja chcę o tym porozmawiać, chcę porozmawiać o tym co dzieje się z moją małą siostrzyczką.-powiedział troskliwie.
-Już nie jestem mała!-krzyknęłam.
-Dla mnie zawsze będziesz tylko moją małą siostrzyczką. Co się z tobą dzieje Laura?-zapytał. Naprawdę był zmartwiony cała tą sytuacją.
-A co ma sie dziać? Nic takiego. Wszystko w porządku-powiedziałam i odwróciłam się z powrotem w stronę blatu gdzie przygotowywałam sobie kawę.
-Aha-parsnął śmiechem-wszystko w porządku, tak? Nie, nie w porządku Laura, przestań w końcu udawać!-krzyknął.
-A co takiego jest tak bardzo nie w porządku,co? Możesz mi powiedzieć, TATO?-zapytałam wkurzona.
-To, że moja siostra zaraz będzie spała z całą moją drużyną!-krzyknął.
-Dobrze, czyli teraz robisz ze mnie dziwkę?!-krzyknęłam i poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
-Tego nie powiedziałem Laura-jego głos zrobił się łagodniejszy.
-Ale to miałeś na myśli!-krzyknęłam.
-Nie, Laura to nie tak, po prostu...
-Wychodzę, nie będę tego słuchać-przerwałam mu w połowie zdania. Wyszłam z kuchni, wbiegłam po krętych schodkach do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i spakowałam torebkę na spotkanie z Sarą. Weszłam do korytarza gdzie czekał już na mnie Jose. Nie zwracałam na niego uwagi i ubrałam buty, chwytając przy okazji kluczyki do auta.
-Gdzie jedziesz?-zapytał krzyżując ręce na klatce.
Nawet na niego nie popatrzyłam, szybko wyszłam trzaskając za sobą drzwiami. Stanęłam na progu i wzięłam głęboki oddech, zza drzwi usłyszałam tylko krzyk brata 'cholera!' i mocny cios w drzwi. Aż mną trząsnęło z wrażenia, ale nie mogłam się wrócić, moja duma mi na to nie pozwalała. Wsiadłam do samochodu i pędząc prawie 200km/h zaraz znalazłam się pod domem Sary i Ikera.
***
Już w bramie powitał mnie radosny uśmiech machającego do mnie Ikera, który sprawił, że trochę ciepła pojawiło się w moim serduszku.
-Chodź proszę, Sara już na ciebie czeka-powiedział obejmując mnie ramieniem i prowadząc w stronę drzwi.
-Cześć kochanie!-usłyszałam troskliwy głos Sary.
-Witaj!-uśmiechnęłam się dając przyjaciółce całusa w policzek.
-Rozbieraj się i chodź szybciutko do mnie do pokoju, spóźniłaś się!-machnęła mi palcem przed oczyma.
-Tak wiem, przepraszam cię bardzo, ale miałam małe spięcie z Jose, wybacz-tłumaczyłam się.
-Spięcie z Jose? Dobra, zostaw tutaj rzeczy i chodź, wszystko mi opowiesz.
Czas leciał bardzo szybko a my zamiast pracować rozmawiałyśmy.
-Czyli czekaj, bo już się gubię. Wcześniej spędziłaś cudowną noc z Alvaro, potem na urodzinach Crisa, spałaś z Ramosem, ale kochasz Ronaldo i spędziłaś z nim dzień? Dobrze rozumiem?
-Niestety tak-powiedziałam opuszczając głowę.
-Dlaczego to robisz?-zapytała marszcząc brwi
-Co? Dlaczego z nimi śpię?-zapytałam zdziwiona.-Z Ramosem, to była totalna pomyłka, byłam pijana, on ponoć nie, ale mówił mi to Cristiano, więc na pewno mówił prawdę, a skoro tak to Ramos..po prostu mnie wykorzystał.
-No dobrze, a Alvaro?
-Hmm, mówiłam ci ostatnio,że...-zawahałam się-nic do niego nie czuję, ale tak bardzo mnie pociąga. Kiedy jest blisko mnie od razu myśle o tym jak się kochamy i jak mnie dotyka. Nie mogę się oprzeć, po prostu.
-Po prostu? Laura! Nie jesteś jakąś marionetką, sama panujesz nad sobą i swoimi emocjami, pragnieniami, potrzebami, rozumiesz co chce powiedzieć?-zapytała.
-Chyba tak. Ale naprawdę, nie daje rady, on tak na mnie działa. Do tego widzę, że zabawia się z innymi dziewczynami, na imprezie Crisa i widziałam go całującego się z jakąś kobietą pod Valdebebas.
-No to tym bardziej, dziewczyno, czemu w ogóle z nim rozmawiasz!
-O nie nie nie, nie potrafiłabym nie odzywać się do niego tak o. To mój były chłopak Sara! Nie zostawie go.
-Ale to dupek i drań. Przepraszam, nie chcę tak o nim mówić, ale to prawda.
-Wiem Sara, wiem.-powiedziałam spuszczając wzrok-dobrze, postaram się panować nad sobą, nie zrobię z siebie dziwki a tym bardziej nie pozwolę, żeby chłopcy z drużyny tak myśleli.
-I to chciałam usłyszeć-uśmiechnęła się-dobrze Laura, na ciebie już czas. Jak zwykle mnie zagadałaś i nic nie zrobiłyśmy, ale czego mogę od ciebie oczekiwać-zaśmiała się i dała mi sójkę w bok.
-Cicho!-krzyknęłam śmiejąc się.
Zeszłam z kanapy i Sara odprowadziła mnie do korytarza.
-Do zobaczenia kochana, trzymam za ciebie kciuki-uśmiechnęła się.
-Do zobaczenia-również się uśmiechnęłam i ucałowałam ją na pożegnanie.
Stając w progu odwróciłam się
-Aha Sara!-zawołałam, a dziewczyna odwróciła się w moją stronę- Dziękuje, naprawdę.
-Nie ma za co, robię to dla ciebie kochanie-powiedziała ciepło po czym pomachała mi i weszła do kuchni.
Zatrzaskując za sobą drzwi wsiadłam do auta i zdezorientowana nie wiedziałam co robić. Wrócić do domu gdzie czekał zapewne nadal wściekły brat czy może pojechać do galerii? O tak, zakupy zdecydowanie poprawiłyby mi humor. Ruszyłam więc w miasto.
Zaglądając do każdego sklepu odzieżowego i obuwniczego, przeglądając i przymierzając ciuchy, na chwilkę zapomniałam o porannej kłótni, bo jedyna rzecz na której mogłam się teraz skupić to czy ta sukienka ma odpowiednią długość i czy pasuje do butów które właśnie kupiłam. Trochę czasu zleciało kiedy ból nóg dał mi znać, że powinnam pojechać do domu i odpocząć chwilę przed wyjazdem do Valdebebas w którym dzisiaj musieliśmy stawić się wcześniej z powodu przyjazdu FC Barcelony.
Stałam pod drzwiami grzebiąc w torebce w poszukiwaniu kluczyków. Ostrożnie przekręciłam nimi w zamku, nie wiedząc co czeka mnie za drzwiami. Ściągnęłam buty i nie rozglądając się szybko podreptałam do pokoju. Tam wzięłam się trochę do roboty i rozpisałam się w moim internetowym pamiętniku, żeby Sara mogła sprawdzić jak mi idzie. Nie mogłam się nad tym w ogóle skupić, głowę zaprzątało mi miliony pytań na które nie znałam odpowiedzi. Pytania, które były tak trudne, i skłaniały mnie do głębszych refleksji nad moim zachowaniem i przede wszystkim życiem. Czy naprawdę chcę żyć w taki sposób? Czy zacząć budować wszystko od nowa, jako inna osoba? Czy potrafię się zmienić? Przestać kochać Crisa, czy mu o tym powiedzieć? Walczyć o niego, i o moje życie? Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam jakąś smutną piosenkę, która dołowała mnie jeszcze bardziej. Rozpłakałam się. Tak bardzo chciałam zacząć wszystko od nowa, iść przez życie z podniesioną głową, będąc szczęśliwą u boku jednego faceta-Cristiano. Niestety na to drugie nie miałam na razie żadnych szans. Otarłam łzy z policzków i potrząsnęłam głową. Byłam taka głupia i bezbronna, chcę zacząć wszystko od nowa a siedzę tu i użalam się nad sobą, Czas na zmiany, czas wziąć się w garść-i to szybko, od zaraz!
Zdecydowałam, że zacznę od brata. Zamknęłam laptopa, i zeszłam na dół.
-Jose? Jesteś tu?-spytałam rozglądając się po pokoju.
-Dla ciebie mnie nie ma-powiedział, popatrzył na mnie i chyba widząc moją smutną minę zaraz zmienił zdanie-no dobra, czego chcesz?
-Przepraszam Jose, naprawdę przepraszam. Nie chciałam na ciebie nakrzyczeć rano, ani nic takiego powiedzieć.
-Wiem Laura.-przytaknął-ale ja ci to powiedziałem dla ciebie, żebyś sobie zdała sprawę, z tego co robisz. Z tego, że nie możesz tak postępować.
-Wiem Jose, postanowiłam, że się poprawię, będę ostrożniejsza co i z kim robię, obiecuję.
-Nie obiecuj.
-Ale naprawdę, jestem pewna, że mogę obiecać, nie zawiodę cię.
-Mam nadzieję-powiedział patrząc mi prosto w oczy po czym zbliżył się do mnie-no chodź tu- i mocno mnie przytulił.
***
2 godziny później, po obiedzie, pojechaliśmy do Valdebebas. Tam przed budynkiem zobaczyliśmy drużynę Barcelony wysiadającą z autobusu. Szybko przemieścili się pod drzwi. Ale Jose ani się ważył zatrzymać i przywitać. Z grobową miną wszedł do drzwi a ja zatrzymałam się na chwilę obczajając chłopaków.
-A to co za dupeczka?-zapytał jeden z nich, wiem że jest to Fabregas.
-Siostrzyczka Callejona, dziewczyna Arbeloi-wtrącił się Pique.
-Niee, oni nie są już razem i to długo-dodał Alves.
-Aaaa, czyli dzisiaj wieczorem jesteś wolna?-powiedział Cesc seksownie przygryzając wargę.
Uniosłam brwi i zarzucając grzywką odwróciłam się
-mhhm, dobra dupeczka dobra, jeszcze będziesz krzyczeć moje imię!-krzyknął w moją stronę ironicznie się uśmiechając co wprawiło mnie w obrzydzenie.
-Nawet o tym nie myśl!-odkrzyknęłam i dołączyłam do brata który już był w budynku. Kiedy już chciałam ruszyć do swojej szatni drogę zaszedł mi Arbeloa.
-Cześć Laura-powiedział poważnie.
-Cześć-powiedziałam odwracając głowę w drugą stronę.
-Więc...spytam wprost...łączy cię coś z Ramosem?
-A ciebie z tymi dziewczynami z imprezy, albo z tą którą ostatnio obracałeś tutaj na parkingu?-zapytałam przymrużając oczy.
-Przecież wiesz, że nie. Nikt inny się dla mnie nie liczy
-Niż kto?-spytałam.
-Niż ty-powiedział podnosząc mój podbródek palcem tak aby mógł spojrzeć mi w oczy. Przeszły mnie ciarki.
-Proszę cię, przestań-powiedziałam spuszczając wzrok.
-Popatrz na mnie kochanie-poprosił.
-Alvaro, nie, przestan, nie wolno ci tego robić-powiedziałam zdecydowanie, patrząc mu w oczy. Wtedy aż w sercu mnie zakuło kiedy zobaczyłam jak jego oczy robią się smutne, jak ulatnia się z nich cała nadzieja na lepsze jutro ze mną u boku.
-Hahahah, patrzcie jaka dziwka! Ponoć już nie jesteście razem!-krzyknął Dani Alves, a za chwilę w śmiechu zawtórowała mu cała drużyna.
-Mrrrrr, jak romantycznie-dodał Fabregas-może podejdziesz tutaj bliżej? Zliże ci ten błyszczyk z ust.
-Suka, taka to na kilometr można poznać-zawołał Alves.
-Co powiedziałeś?-krzyknął wkurzony Arbeloa a Alves nagle ucichł.-no powtórz, co powiedziałeś!-warknął przyciskając go do ściany. W mgnieniu oka pojawił się Callejon.
-Powiedziałem, że twoja dupa jest suką. Mam przeliterować?-zapytał z bezczelnym uśmiechem. Arbeloa nie powstrzymywał się ani trochę i zadał mu porządny cios w twarz a jego nos cały pokrył się krwią. Jose nie czkając ani sekundy dłużej zrobił to samo, miażdżąc nos Fabregasa.
-Nikt nie będzie mówił tak o mojej siostrze, rozumiesz?-powiedział przez zęby szybko oddychając.
-Kiedy to jest prawda?-zaśmiał się Cesc oddając cios w brzuch Jose.
-Jose!-krzyknęłam zakrywając buzię rękoma. Podbiegłam do leżącego brata kiedy obok mnie Arbeloa bił Daniego Alvesa. Trzymając rękę na brzuchu Jose odwróciłam się
-Alvaro! Przestań-powiedziałam przez łzy-Alvaro!-był w takiej furii, że nawet pewnie nie słyszał co do niego mówię.
-Arbeloa!-rozległ sie potężny głos Mourinho.
Wszyscy zastygli a nasze źrenice się powiększyły.
jak zwykle zajebiste, ale zdecydowanie za krótkie !!!!!!!!! AGA KURWA jtr nie ale W SOBOTE CIAG DALSZY !!!!!! <33333 PROOOOOOSZE !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńI dobrze im tak, bezczelni żeby nazywać Laure suką. Ugh cały Alves. Alvaro jest taki słodki, że walczy o Laurę, jeszcze mi naszego bohatera Cristiano brakowało :P
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
Zawsze jak czytam kolejny twój rozdział to aż mi tętno przyspiesza :D Uprzedzaj nim dodasz rozdział to zdążę jakąś melisę wypić na uspokojenie :D
OdpowiedzUsuńLOL ARBELOA <333333333 JESZCZE WIĘKSZE LOL BO Z PIĘŚCIAMI NA ALVESA!! ŁIII <3333
Ale zacznijmy od początku. Odetchnęłam w sumie z ulgą jak zaczęłam czytać, że Laura na szczęście ma zamiar wprowadzić wielkie zmiany i poprawę do swojego życia. Powinna teraz zdecydowanie uważać na siebie i odpracować dobrą opinię bo narazie ma nieco zszarganą :< Sama jednak naważyła sobie piwa więc teraz musi go wypić. Trzymam za nią kciuki! Po twoim opowiadaniu nie można nawet się domyślić z którym z panów zostanie a z którym będzie musiała się pożegnać ale do tego jeszcze długa droga!
Kolejne trafne spostrzeżenie - polubiłam twoją Sarę :) Bo tą prawdziwą, nie twoją nie lubię. Twojego Ikera kocham tak bardzo jak prawdziwego Ikera <3 Zawsze mi się kojarzył z takim uosobieniem dobroci, spokoju i wielkiego serducha!!
Ostatnia scenka bije wszystko na głowę! I jest Czesiek :D Nie dziwię się, że zrobiłaś z niego takiego dupka bo z wyglądu to czasem wygląda na takiego dupka! A na Alvesa to szkoda słów. Zawsze go "kochałam i podziwiałam" nawet wtedy gdy go nie znałam lol XD Żartuję XD
Cieszę się, że i Jose i Alvaro wytłukli ich za te komentarze! Choć szkoda mi Jose, bo biedak mocno oberwał w brzuch. No a co najgorsze pojawił się Mourinho, a on na pewno wyciągnie z tego jakieś konsekwencje... aż się boję. Nie chciałabym by moi dwa ulubieńcy zostali ukarani :< No i jest jeszcze Laura..
To chyba tyle! Oficjalnie czekam na kolejny rozdział który ma się pojawić bardzo szybko :* A i wspominałam, że kocham twojego Arbeloę? <333
Aga kurwa. Ty jak zwykle musisz zakończyć w takim momencie, że mam ochotę Ci coś zrobić. jak zawsze. po każdym rozdziale lol. mogłaś dopisać jeszcze ze dwa zdanie, no ale nie bo po co. lepiej zaczekać do następnego który się kurwa pojawi za ruski rok :)))))))) kurwa nienawidzę Arbeloi lol. jak zawsze haha. kurwa jest takim dziwkarzem no ja jebie. ale w sumie to dobrze że to on a nie Cris, bo tego to bym Ci kurwa nie podarowała i Ty o tym wiesz! a wiesz co Ci powiem? dawno nie było hmm czegoś ciekawego hehe :3 jezu no ile mogę czekać? ;___; proszę Aga, w następnym rozdziale! hehe o, niech upije Crisa. tak jak ją upili hehe :3 kurwa ale pierdolę od rzeczy. z Jose może by się mogła pogodzić. w sumie to chyba już są pogodzeni. on wybaczył jej, bo bez tego by się raczej nie rzucił na Barcelonę :o dobrze, że Crisa nie było. bo jeszcze on by oberwał. a tak to może się coś tam szykuje kto wie :>>> boże, a jak na meczu coś się takiego mogłoby wydarzyć? lol, kurwa, zjebałam. po meczu. o to mi chodziło XD o kurwa sadjksjaddshsdhds *.* ale tak, teraz muszę czekać miesiąc aż Aga łaskawie napiszę nowy rozdział :)))) pisz kurwa no proszę Cię! *-*
OdpowiedzUsuńoboże, ale się naprzeklinałam. przepraszam .__.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń*-*
OdpowiedzUsuń...
....
.....
Żyję, jednak obawiam się czy kolejny i następne rozdziały przeżyję. :>
Dziś nawiążę tylko do końcowej sceny, która (mimo iż nie jestem fanką Arbeloi w tym opowiadaniu) zasługuje na Oscara. :);tnij.org/urlj; Ansdkjnsb, takiego faceta to chciałabym mieć, który stałby za mną murem. Czyżby Alvaro był zazdrosny o Ramosa (Bardziej powinien być chyba zazdrosny o Crisa xD)?
Jeszcze skomentuję zachowanie zawodników Barcelony: chamy jedne, dupki żołędne, bambaryły jedne.
Pozdrawiam! :*
PS Ten komentarz składny mi nie wyszedł, wręcz przeciwnie - chaotyczny. Ale to się wytnie xD
Aww... Genialny rozdział. Kocham Alvaro. Pisałam już? Pewnie tak, ale tak go kochaaaamm. < 333
OdpowiedzUsuńTeż nie potrafiłabym mu się oprzeć, nie dziwię się dziewczynie. xdd
To oczywiste, że Jose się martwi o siostrę i się na nią złości, gdy robi coś złego. Chce dla niej jak najlepiej.
Ojj.. Chłopcy z Barcelony są niegrzeczni. Brzydko z ich strony.
Mou pewnie nieźle ukarze Alvaro. A on chciał tylko dobrze, chciał obronić dziewczynę, którą kocha.
Pisz szybko następny!! Pozdrawiam! ; ***
z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńgeenialny rozdział ;p