sobota, 23 lutego 2013

7.

Siedziałam i rozglądałam się po pokoju, chciałam sobie przypomnieć cokolwiek z poprzedniego wieczoru i nocy, ale nie mogłam, po prostu nie mogłam. Nic nie pamiętałam. Ładnie się zajebałaś, jak zwykle, na imprezie. Po co tu przyszłaś?- pomyślałam. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę wypiłam aż tyle, że nie pamiętam totalnie nic. Siedziałam w tym wielkim łózku, wiedziałam, że zapewne było to łóżko Cristiano... No ale przecież..przecież na pewno z nim nie spałam, nie, na pewno nie, to niemożliwe. Nagle usłyszałam pukanie w drzwi.
-Można?-usłyszałam męski głos.
Wstałam z łózka i zorientowałam się, że nie mam na sobie nic poza koszulką Cristiano która nie wiem jakim cudem znalazła się na moich plecach.
-Chwileczkę!-krzyknęłam i zbierając swoje majtki z podłogi, szybko je założyłam.- proszę!-dokończyłam.
W drzwiach zobaczyłam Cristiano. Ubrany w zwykłą koszulkę i krótkie, sportowe spodenki trzymał tackę na której zdołałam zauważyć jakieś kanapki, owoce i dzbanek z sokiem pomarańczowym.
-Pomyślałem, że może zgłodniałaś?-uśmiechnął się.
-Yyyy..-nie bardzo wiedziałam, co mam powiedzieć, przecież nawet nie wiedziałam co sie dzieje.
-Jeżeli cię obudziłem to bardzo przepraszam, mogę zejść na dół i poczekać aż dobrze się wyśpisz-zaśmiał się.
Czemu on się cały czas śmieje? Nie rozumiem. Ale ani trochę mi to nie przeszkadzało, kochałam jego piękny i szczery uśmiech. Kiedy on się uśmiechał, ja też się uśmiechałam, mimo naprawdę ogromnego bólu głowy.
-Nie, nie, nie spałam już kiedy zapukałeś- powiedziałam.
-Proszę, zjedz coś-powiedział siadając obok mnie na łóżku.
-Dziękuje, naprawdę nie musiałeś.
-Przestań, jesteś w takim stanie, że nie wiem czy dałabyś radę zejść sama po schodach na dół-zaśmiał się a ja mu wtórowałam.
Popatrzył mi w oczy ale skrępowana spuściłam głowę w dół. Chwyciłam jedną z kanapek.
-Sam je zrobiłeś?
-No oczywiście, a kto?-zdziwił się
-Haha, nie wiedziałam, że taki z ciebie kucharz-zaśmiałam się przegryzając gryza kanapki.-Proszę, weź jedną, przecież nie będę sama tego jeść, a ty nie będziesz tak siedział i sie patrzył nie?
-Ale to dla ciebie, ja zjadłem wcześniej-uśmiechnął się wstając z łóżka.-zaraz wracam-powiedział puszczając do mnie oczko.
Te kanapki naprawdę są pyszne, nie wiedziałam, że potrafi takie zrobić. Nalałam soku i korzystając z jego nieobecności ubrałam stanik leżący na podłodze i pozbierałam resztę ubrań z podłogi, układając je na szafeczce. Wstałam i wyjrzałam przez okno. Słońce pięknie świeciło, ten niedzielny poranek był przepiękny. Chwilę później dołączył do mnie Cris.
-Masz, przyniosłem ci jakąś tabletkę na głowę, bo jeśli powiesz, że cię nie boli to i tak ci nie uwierzę!
-Dziękuje, naprawdę.-powiedziałam pacząc mu w oczy.
Cristiano chwycił tacę z jedzeniem
-Chodź-powiedział machając ręką.
-Gdzie?-zapytałam zdziwiona
-No chodź, zjemy na dole-uśmiechnął się.
Szłam za Crisem, najpierw do kuchni, następnie przez salon wyszliśmy na wielki taras, obok znajdował sie dosyć duży basen. Trawa była bardzo zielona, krotko przycięta a na niej biegały jego dwa psy.
Położył tacę na stoliku i chwytając mnie za rękę pociągnął mnie w stronę leżaków.
Leżeliśmy na słońcu i rozmawialiśmy, o wszystkim, prócz wczorajszej nocy, a przecież na tym najbardziej mi zależało, żeby dowiedzieć się, co wydarzyło się wczoraj. Dlaczego wszyscy poszli a ja tu zostałam sama? Dlaczego obudziłam się w tej koszulce? Jakim prawem brat zostawił mnie tu samą? to były pytania które w tym momencie zaprzątały mi głowę. Nagle poczułam zimną fale wody na swoim ciele. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Crisa w basenie który najwidoczniej świetnie sie bawił chlapiąc mnie. Nie no, tak nie będzie-pomyślałam i wskoczyłam do basenu. Zaczęliśmy sie chlapać, Cris mnie przytapiał i zaproponował wyścigi. Bez żadnej rewelacji był oczywiście szybszy niż ja i jako zwycięzca stwierdził, że dzisiaj ja go zawiozę na trening. W mojej głowie zaświeciła się czerwona lampka: Stop. Mam tu być aż do jego treningu? 
Wyszliśmy z basenu i usiedliśmy z powrotem na leżakach, chwytając ostatnie kanapki z talerza.
-Dzięki, naprawdę musiałam się odświeżyć-powiedziałam.
-Nie ma sprawy-uśmiechnął się.
-Cris?
-Hm?
-Nie wiem od czego zacząć, czy my...? Co sie..-zaczęłam się gubić we własnych myślach i słowach.
Cristiano się zaśmiał.
-Chcesz wiedzieć, jakim cudem znalazłaś się w moim łóżku?-zapytał.
Dziękuje ci Boże, że on zawsze wie o co mi chodzi.
-Tak-powiedziałam przygryzając wargę i robiąc się czerwona spuściłam głowę w dół.
-Nie zrobiliśmy tego-powiedział od razu.
Uffff pomyślałam. Poczułam ulgę, że nie zdradził swojej dziewczyny ze mną, ale z drugiej strony było mi przykro. Gdzieś tam w środku miałam nadzieję, że to się jednak wydarzyło. Ale chwilka...
-W takim razie jakim cudem znalazłam sie cała naga, w twoim łóżku, w twojej koszulce?-powiedziałam trzepiąc mokrą od wody koszulką.
-No bo...my..ja tego nie zrobiłem. Ty to zrobiłaś, ale nie ze mną-trudno mu to przeszło przez gardło.
-Co to znaczy zrobiłam? jakim cudem? z kim?!-krzyknęłam, tak bardzo byłam zdezorientowana.
-Ehh, okej- westchnął- opowiem Ci wszystko.
Nie wiem czy miałam się cieszyć kiedy to oznajmił czy miałam się bać. Wiem, że uprawiałam seks z kimś tamtej nocy, na pewno nie z nim. Ale z kim? Błagałam Boga o to żeby nie był to Alvaro.
-Impreza po mału dobiegała końca, nie wiem czy pamiętasz, bawiliśmy się razem, dużo piłaś, tańczyłaś z innymi facetami, niektórych nie znałaś...naprawdę nie chcę tego mówić, ale każdy z nich cię zmacał.
Zrobiłam się czerwona jak burak i zawstydzona spuściłam głowę w dół.
-Nie wstydź się, nie kontrolowałaś tego a oni to wykorzystali. Potem zniknęłaś mi z pola widzenia, impreza po mału dobiegała końca, więc chciałem iść na górę się przebrać w jakieś luźniejsze i wygodniejsze ciuchy. I kiedy wszedłem do pokoju...-tutaj się zatrzymał.
-Kiedy wszedłeś do pokoju, to co?-spytałam.
-To..naprawdę nie chciałem wam przerywać, chociaż w sumie może dobrze, że to zrobiłem.
-Czego nie chciałeś przerywać?
-Kochałaś sie z Ramosem.
W tej chwili wybuchłam śmiechem.
-Hahaha, z kim? To jakis żart prawda?-spytałam, ale jego wzrok i wyraz twarzy wskazywał na to, że on wcale nie żartuje.- boże święty, naprawdę to zrobiłam-moje źrenice się rozszerzyły.
-Tak, zrobiłaś-powiedział poważnie-odciągnąłem go od ciebie i wyrzuciłem z pokoju. Byłaś tak pijana, że kompletnie nie kontaktowałaś, ani trochę.
-Więc mi pomogłeś...-stwierdziłam.
-Przecież nie mogłam tak cię tu zostawić ani tym bardziej wyrzucić w takim stanie. Ubrałem cię w pierwsze lepsze co wpadło mi pod rękę i kazałem iść ci spać.
-Matko...taki wstyd. Przepraszam cię, zaraz się ubiore i jadę do domu, nie będe sprawiać ci więcej kłopotów.
-Nie, nie, nigdzie nie jedziesz, zostajesz tutaj do treningu na który mimo mojej wygranej w basenie, ja cie zawiozę, bo na tym kacu to chyba byś nas zabiła prowadząc samochód, biorąc pod uwagę jeszcze to, jak ty prowadzisz-powiedział stanowczo.
Nie miałam zamiaru się sprzeciwiać, tyle dla mnie zrobił, w jedną noc.
-Idź na górę, umyj się, dam ci jakieś ubranie Iriny, żebyś miała świeże.
-Nie będzie zła?
-Dlaczego miałaby być?
Milczałam.
-Dziękuje-powiedziałam i nie pewnie ruszyłam w stronę salonu.
Wyszłam na górę i wzięłam szybki prysznic, wytarłam mokre włosy i owinięta ręcznikiem weszłam na boso do pokoju, na łóżku zobaczyłam leżące damskie spodenki i koszulkę. Ubrałam je i zeszłam na dół.
-Do twarzy ci-powiedział uśmiechając się, a ja zawstydzona spuściłam wzrok.
Usłyszałam dźwięk mojej komórki, ale nie wiedziałam skąd pochodzi, więc zdezorientowana zaczęłam rozglądać się dookoła.
-W kuchni-powiedział Cris.
-Dzięki!- krzyknęłam biegnąc tam.
na ekranie mojego iPhona widniało "Jose". O boże, Jose! Przecież on mnie zabije! Wcisnęłam zieloną słuchawkę .
-Proszę?-powiedziałam nie pewnie.
-Możesz mi powiedzieć gdzie ty się podziewasz? Teraz i całą noc?-usłyszałam jego zdenerwowany głos.
-Proszę cie, nie krzycz, to po pierwsze, po drugie, wysłuchaj mnie...
-Nie to ty mnie słuchaj, jesteś moją siostrą, a już na imprezie nie mogliśmy cię znaleźć,gdzie byłaś?! Cristiano powiedział, że cie znajdzie i zajmie sie tobą, jesteś u niego?
-Jestem
-Dzięki bogu. Jesteś nieodpowiedzialna Laura, kolejny raz to pokazałaś. Zawiodłem się.
-Przepraszam.
-Widzimy się na treningu.
Rozłączył się. Zrobiło mi się smutno, naprawdę, zerknęłam raz jeszcze na iPhona i zobaczyłam 9 nie odebranych połączeń. Martwił się, dzwonił, a ja w tym czasie zabawiałam się z Sergio, świetnie. Jak mam mu o tym powiedzieć?! Przecież muszę, umówiliśmy się, że poprawimy nasze relacje, że nie będziemy mieli przed sobą żadnych tajemnic. Ale nie będę się teraz tym zamartwiać. Włożyłam telefon do kieszeni i poszłam do salonu gdzie siedział Cris.
-Zatroskany brat?-spytał uśmiechając się.
-Tak-powiedziałam przechylając głowę, chciałam chwycić w zęby mój łańcuszek, ale zauważyłam, że nie mam go na szyi. Panicznie zaczęłam ja dotykać, upewniając się czy na pewno go tam nie ma.
-Coś się stało?-spytał Cris, marszcząc brwi.
-Łańcuszek. Nie mam łańcuszka-powiedziałam przerażona.
Był dla mnie ważny, dostałam go dawno temu od mamy, która zmarła.
-Musimy go znaleźć-powiedziałam.
Razem poszliśmy na górę i przeszukaliśmy cały pokój i łazienkę Cristiano, ale nie było go tam.
-Nie martw się znajdzie sie, może ktoś przez przypadek zabrał go i niedługo odda-powiedział pocierając mnie ręką po plecach.
-Tak myślisz?-powiedziałam smutno.
-Na pewno-uśmiechnął się-a teraz chodź na dół,zamówimy coś na obiad.
-Nieee, ja coś zrobię!-oznajmiłam.
-Chcesz mnie otruć? żebym już nigdy nie zagrał?-zaśmiał się.
-No wiesz, taka prawda,że kibicuje Barcelonie- powiedziałam śmiejąc się.
- Wszystko jasne, zapamiętam sobie to!-krzyknął wytykając mnie palcem.
Poszliśmy do kuchni, Cristiano przygotował herbatę a ja zobaczyłam czy ma coś w domu z czego dałoby się coś ugotować. Nie byłam świetną kucharką, to już wiecie, ale przecież mogę spróbować. Chwyciłam kurczaka z lodówki i podgrzałam go na patelni, dorzuciłam do niego ugotowany ryż, dodałam trochę pomidorów i brokułów i zaniosłam do salonu.
-No proszę, nie spaliłaś mi domu-powiedział dumnie Cristiano
-Bardzo zabawne-stwierdziłam wystawiając mu język.
Zjedliśmy, i okazało się, że już czas aby jechać do Valdebebas.

                                                                   ***

Cristiano wysiadł z auta pierwszy, obszedł auto dookoła i otworzył mi drzwi.
-Dobra, ja będę już szedł bo nie mam dużo czasu-powiedział i machając ręką pobiegł w stronę wejścia.
Spokojnym krokiem szłam za nim, kiedy zobaczyłam opartego o swój samochód Arbeloę
-Proszę proszę-powiedział wkurzony krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-O co chodzi?-powiedziałam poważnie.
-To już na tym etapie jesteście? Myśle, że Irina nie byłaby zadowolona gdyby się dowiedziała.
-Nic między nami nie zaszło, po prostu mnie tu przywiózł i tyle-skrzywiłam się.
-Oczywiście, jak zwykle udajesz, że nic się nie stało-odwrócił się i poszedł.
Przebrałam się w szatni i wychodząc z niej natknęłam się na Ramosa. Nie miałam pojęcia jak się wobec niego zachować, patrząc na to co między nami wczoraj zaszło. Byłam wściekła, że mnie wykorzystał, ale nie chciałam się kłócić, mimo wszystko zachowałam się przecież jak zwykła dziwka.
-Cześć mała-powiedział i pocałował mnie namiętnie w policzek.
Rozglądnęłam się dookoła by sprawdzić czy nikogo nie ma i ciągnąc go za koszulkę odciągnęłam go na bok.
-Nie zapędzasz się trochę?-zapytałam, ściskając zęby.
-Eee, nie, nie sądzę-odpowiedział mierzwiąc prawą ręką swoje włosy
-Aha, nie wiesz? To ci przypomnę, o to co wczoraj się stało.
-Aaaaa-zaśmiał się-czyli teraz mnie o to będziesz obwiniać?-zapytał ironicznie
-Wykorzystałeś to, że nie panowałam nad tym co robię.
-Czyli nie pamiętasz już jak krzyczałaś wczoraj moje imię i błagałaś o więcej?-przygryzł wargę.
-Nie bądź bezczelny-krzyknęłam.
-Przestań obwiniać za swoje błędy wszystkich dookoła, zauważ je w końcu u siebie-odwrócił się i ruszył w stronę boiska.
Cholera by go wzięła. Nie będzie mnie pouczał co mam robić. Poszłam do magazynu i wyciągnęłam sprzęt do ćwiczeń, zanosząc go na boisko zobaczyłam, że piłkarze i Mou mają coś w rodzaju zebrania. Podeszłam bliżej aby dowiedzieć się, o co chodzi.

-Więc cały przyszły tydzień będzie z nami tutaj trenować ekipa z Barcelony-rzekł Mourinho.
-Świetnie-powiedział Arbeloa przewracając oczami.
-A spróbujcie się źle wobec nich zachowywać, to zobaczycie jaka będzie kara-dodał trener-a teraz wracajcie do rozgrzewki. Chłopcy stali dalej w grupie i dalej rozmawiali o tym co trener przed chwilą im powiedział.
-Hej ślicznotko!-zawołał mnie Ramos, a cała grupa nagle na mnie spojrzała.
Podeszłam do nich.
-Przez przypadek zerwałem go wczoraj zębami-mruknął, wyciągając mój łańcuszek z kieszeni.
Specjalnie włożył go do treningowych spodenek, żeby mógł zrobić to przy kolegach, prostak. Podeszłam bliżej i wyrwałam mu łańcuszek z ręki.
-Nawet nie podziękujesz?-spytał oburzony.
-Dziękuje-powiedziałam nawet sie nie odwracając w jego stronę,czułam ich wzroki wbite we mnie, całej drużyny. Czułam się upokorzona.
-Nie tak, ładniej, wiesz jak-powiedział bezczelnie się śmiejąc.
-Jesteś ohydny-krzyknęłam, odwracając się zobaczyłam Calettiego który stał ze skrzyżowanymi rękami na klatce, w jego oczach widziałam smutek.
-Jose, proszę cie..-powiedziałam smutno.
-Będziemy rozmawiać w domu, teraz mam trening- powiedział wkurzony i dołączył do biegających kolegów.
Tylko tego mi teraz brakowało. A dzień zaczął się tak świetnie...








Czekajcie na następny rozdział bo kto wie, może losy bohaterów zostaną pokrzyżowane przez ekipę z Barcelony?
Pozdrawiam :*

9 komentarzy:

  1. no kurwa Aga pisz nastepny teraz !!!!!!! <333333 nie dam rady czekac tak dlugo jak na ten :****

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak przespała się z Ramosem. Nie spodziewałabym się po nim takiego zachowania, jakie prezentował na treningu. Zaskoczył mnie.
    Nieźle się robi, Laura zakochana w Crisie, w Laurze Alvaro i Sergio. Ciekawe jak z tego wyjdzie.
    Nie dziwię się Jose, że był zły. Troszczy się o swoją siostrę, a ta zachowuje się nieodpowiedzialnie. I tak, jestem również zdania, że Laura sama sobie zawiniła. Powinna być bardziej "ostrożna" w swoich czynach.
    Że co? Zawodnicy Barcelony będą trenować w Valdebebas? Czarno to widzę... Mam tylko nadzieję, że żaden z nich nie będzie próbował zbliżyć się do Laury. A co jeśli tak będzie? Nie, to nie mogło by tak być. Ona musi być szczęśliwa z Crstiano, i Cris musi zauważyć to, że Laura coś do niego czuje. Tylko jest jeszcze Irina...
    Pisz następny! :D I błagam niech będą trochę dłuższe. :>
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko! Dzieje się! Myślałam, że w życiu Laury przewijać będą się tylko Cristiano i Alvaro, a tu jeszcze Ramos i zapewne ktoś z Barcelony. Pisz szybko, bo już nie mogę się doczekać. ; ))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze musiało być genialnie! Nie wiem czy kiedyś przestaniesz mnie zaskakiwać, ale mam nadzieję, że nie prędko :d tym bardziej, że następny rozdział zapowiada się jeszcze ciekawiej!
    Najbardziej oczywiście spodobała mi się postawa Crisa - jaki on był kochany, ciepły, troskliwy wobec Laury. Wielki plusik dla niego! Zachował się jak prawdziwy dżentelmen. Nie tyle uratował dupsko Laury, ale też nie robił jej jakichś wyrzutów ani nie oceniał jej postawy. Spiła się i przesadziła... zdecydowanie powinna unikać alkoholu.
    Sergio miał rację! :D Muszę mu ją przyznać, bo Laura powinna szukać problemu w sobie, a nie zrzucać winę na innych. Taka prawda. I cieszy mnie to jak ją potraktował :D Nie żebym była wredna (co to to nie) ale należało jej się! Już sobie wyobraziłam seksowną mordkę Ramosa w takiej sytuacji *-* bunga bunga ahahahahahaha
    Czekam na następny rozdział! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za przemiły komentarz :) Ale co jak co - to ty wspaniale piszesz! Nie ja ;) I mimo, że nie jestem jakimś tam kibicem Realu to twoja historia mnie wciągnęła ! :)

    Odnośnie rozdziału... Lena powinna się ogarnąć, bo jeśli jej życie erotyczne wciąż będzie takie bujne to skończy się dzieckiem! hahaha xd
    ciekawe z kim jeszcze się prześpi? :>
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, chciałam napisać LAURA, nie LENA xd
      To przez to, że imiona naszych bohaterek są podobne! xd

      Usuń
  6. tak ubolewałaś że nie wiesz co napisać i co? lol. niezłą dziwkę z niej robisz hehe. a Ramos - looool, wyobrażam sobie już tą noc, z opowiadań Crisa hahahahahahahhaha o jezu. zjebałaś Aga, ja chciałam ruchanie z Crisem a tu co. Ramos? .__. i to jeszcze jak typowy playboy no lol. Aga! dlaczego to nie CR7? choć może w sumie lepiej że on niż Arbeloa, bo tego bym nie zniosła. ale... jak wszyscy już wiedzą że przespała się z Ramosem to może Arbeloa odpuści? już wolę CR7 vs Ramos niż vs Arbeloa, wybacz :3 ekipa z Barcelony hehe już widzę niehejtowanie :)))))) może Laura jeszcze z Messim się prześpi? o! :O hahahaha dziwka to dziwka, no co. czy na następny też będę musiała czekać nie wiadomo ile? ciekawi mnie czy Caletti ją bardzo zjebie za to. pisz szybko! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Uf, nie dziwię się, że Jose się wkurzył. Laura powinna być ostrożniejsza no i bardziej odpowiedzialna. Informuj mnie i zapraszam do siebie na estar-conmigo.blogspot.com. Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń